Rozmowy Wspólnoty W samorządach

Chcielibyśmy rozwijać się jeszcze szybciej

Chcemy oczyścić rozlewiska Iłżanki, ale padliśmy ofiarą rozwiązań prawnych. Przez dwa lata nie uchwalono prawa wodnego, a to spowodowało niemożność aplikowania o środki unijne. Na odmulenie trzech jezior jest gotowa dokumentacja, posiadają ją Wody Polskie, ale na razie ta instytucja jest w organizacji i nie ma pieniędzy – mówi burmistrz Iłży Andrzej Moskwa.

Małe miasta i gminy coraz gorzej radzą sobie z samodzielną realizacją zadań publicznych. Obrzeża województwa mazowieckiego to nie są miejsca, gdzie można liczyć na rentę położenia geograficznego – a taki przywilej Iłża utrwaliła przed wiekami, leżąc na szlaku prowadzącym z Krakowa do Warszawy. Z czego dzisiaj żyje iłżecki samorząd?
Mamy ponad 60-milionowy budżet, w ostatnich dwóch latach na inwestycje przeznaczamy ponad 20 proc. dochodów. Inwestycje i remonty kosztują nas 15–17 mln zł rocznie. Nasze przedsięwzięcia są finansowane przez pokaźne i rosnące, w porównaniu do ościennych gmin, dochody własne. Głównie pochodzą one z podatków i opłat lokalnych. Ostatnio ten strumień został wzmocniony przez dochody podatkowe od farm wiatrowych, to prawie 2,5 mln rocznie. Niestety, w związku ze zmianami ustawowymi w przyszłym roku stracimy z farm prawie 0,5 mln zł. Budżety roczne planujemy tak, żeby zapewnić jak największe możliwości pozyskiwania środków zewnętrznych. W upływającej kadencji  do gminnej kasy pozyskaliśmy w ten sposób prawie 14 mln zł. Pod względem siły ekonomicznej budżetu w subregionie radomskim jesteśmy jednym z liderów. Możemy pochwalić się dwiema sztandarowymi inwestycjami – miejską oczyszczalnią ścieków, która kosztowała nas 10 mln zł oraz salą widowiskowo-kinową na 350 widzów. To nie oznacza, że wszystkie potrzeby są zaspokojone. Czeka nas zagospodarowanie strefy ekonomicznej, bo potrzebne są nowe miejsca pracy, poprawa stanu dróg, rewaloryzacja zamku, odmulenie jezior, poprawa czystości powietrza.

 

Przygotowując się do rozmowy z panem przeczytałem Lokalny Program Rewitalizacji Gminy Iłża na lata 2017–2023. Jest bardzo ambitny. Jakie są jego strategiczne cele?
Przyjęliśmy go, aby móc lepiej pozyskiwać środki unijne, ale najważniejsze, że pomógł nam precyzyjnie zidentyfikować potrzeby rewitalizacyjne obszarów zdegradowanych w sferze społecznej, ekonomicznej i środowiskowej. Program ma zapobiegać marginalizacji pewnych obszarów i żyjących tam mieszkańców. W praktyce jest to wieloletni program inwestycyjny. Realizując go, musimy przede wszystkim rozwiązać problem bezrobocia. Mamy nadzieję, że na terenie Podstrefy Iłża Starachowickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej powstanie spółka produkująca części do wagonów kolejowych. Trwają zaawansowane negocjacje ze szwajcarskim inwestorem, pozwoliłoby to stworzyć ok. 300 nowych miejsc pracy. Wspieramy przedsiębiorczość mieszkańców organizując kursy dokształcające. To pozwoli zmniejszyć strefy ubóstwa i patologii. W naszej strategii stawiamy na termomodernizację budynków i wymianę kotłów na niskoemisyjne. Oczywiście inwestycje drogowe, kulturalne i oświatowe to także nasze priorytety. Iłża jest miastem z bogatą historią, chcemy zrewaloryzować wzgórze zamkowe i część zwaną Starym Miastem. Gmina jest atrakcyjna turystycznie, będziemy budować kolejne ścieżki rowerowe oraz modernizować i rozbudowywać zaplecze Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji. Stawiamy właśnie 10 domków kempingowych, jest gotowy w stanie surowym budynek hotelu z restauracją, planujemy całoroczny basen, boisko lekkoatletyczne i kort tenisowy. To ma być nasze centrum kulturalno-rekreacyjno-sportowe.

 

Problemy gminy, jak wynika z diagnozy sporządzonej na użytek rewitalizacji, to niski poziom przedsiębiorczości, brak nowych inwestycji, niewystarczająca promocja regionu.  Jak pokonać te bariery mając ograniczone środki?
Mamy tereny na działalność gospodarczą w Podstrefie Iłża Specjalnej Strefy Ekonomicznej Starachowice. Właśnie odbył się przetarg na 8,5-hektarową działkę i wszystko wskazuje, że szwajcarska firma kupi całą podstrefę i będzie produkować części do wagonów. Dla niej zmieniamy plany zagospodarowania przestrzennego, inwestor chce dokupić więcej gruntów i prosi o dopuszczenie wyższej i intensywniejszej zabudowy. O inwestorów staramy się od kilkunastu lat, ale dopiero od dwóch, po zmianie przepisów, sytuacja się poprawiła, bo na Mazowszu unijne dofinansowanie dla inwestorów było o wiele mniejsze niż w sąsiednim województwie świętokrzyskim. Z tego powodu zyskały Starachowice, ale tam strefa ekonomiczna już się zapełniła i teraz Iłża ma nowe szanse.

 

Atrakcją Iłży są rozlewiska Iłżanki. Niestety, tylko jedno z jezior zostało oczyszczone. Co z pozostałymi?
Pierwszy zbiornik oczyściliśmy przy wsparciu finansowym marszałka i Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska. Na odmulenie pozostałych trzech jezior i zbiornika młyńskiego jest gotowa dokumentacja, posiadają ją Wody Polskie. Rozlewiska to wody Skarbu Państwa, wcześniej były w gestii marszałka województwa. Czekamy więc na decyzje Wód Polskich, ale na razie ta instytucja jest w organizacji i nie ma pieniędzy. Cały proces oczyszczania zahamowały zmiany instytucjonalne i prawne. Gminy na samodzielne sfinansowanie odmulenia nie stać, potrzeba na to kilkunastu milionów złotych. Chcemy więc pozyskać środki unijne, bo w regionalnym programie operacyjnym są na to pieniądze. Czynimy starania, aby Wody Polskie aplikowały o to jak najszybciej. Poza Pionkami, na terenie powiatu radomskiego, tylko iłżeckie zbiorniki pozwalają stworzyć czyste kąpieliska.

 

Turystyka to jeden z kierunków rozwoju miasta i gminy, ale nie najważniejszy, bo nie stworzy tylu miejsc pracy, ile dałby inwestor przemysłowy. Mimo zachęt w postaci zwolnień podatkowych dla mieszkańców wynajmujących pokoje dla turystów, wielkiego zainteresowania taką działalnością nie ma. W gminie działają dwa gospodarstwa agroturystyczne, powstały przed kilkoma laty, ale chętnych do zakładania nowych nie widać.

 

Wizytówką Iłży są ruiny XIV-wiecznego zamku. Rok 2018 został ogłoszony Rokiem Zamku Iłżeckiego. W diagnozie społecznej zamieszczonej w programie rewaloryzacji przeczytałem, że mieszkańcy na pierwszym miejscu  stawiają remonty dróg, ale na drugim jest renowacja zamku. Dopiero na szóstej pozycji pojawia się postulat ściągania inwestorów. Czyżby waszym największym niewykorzystanym potencjałem była turystyka?

Turystyka to jeden z kierunków rozwoju miasta i gminy, ale nie najważniejszy, bo nie stworzy tylu miejsc pracy, ile dałby inwestor przemysłowy. Od wielu lat w majowy weekend samorząd we współpracy z firmą eventową organizuje turniej rycerski, gromadzący kilkanaście tysięcy osób. To jedna z największych tego rodzaju imprez w Polsce. Mimo zachęt w postaci zwolnień podatkowych dla mieszkańców wynajmujących pokoje dla turystów, wielkiego zainteresowania taką działalnością nie ma. W gminie działają dwa gospodarstwa agroturystyczne, powstały przed kilkoma laty, ale chętnych do zakładania nowych nie widać. Jest natomiast zainteresowanie mieszkańców Radomia, Warszawy i nawet Śląska zakupem działek rekreacyjnych i budowlanych. To dobry prognostyk na powstrzymanie spadku liczby mieszkańców. Teraz ubywa nam kilkadziesiąt osób rocznie, zwłaszcza młodych.

 

Finansowanie odbudowy zamku i przywrócenie mu dawnego blasku wymaga milionowych nakładów. Skąd wziąć na to pieniądze?
Część prac już wykonaliśmy z pomocą środków pochodzących z budżetu województwa mazowieckiego i ze środków Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Mazowieckiego. Część komnat zamkowych została już odbudowana. Dużo czasu pochłania przygotowanie dokumentacji i programów. Dokumentacja dalszej odbudowy kosztowała nas 400 tys. zł. Właśnie wyłoniliśmy firmę, która wykona prace za 2,6 mln zł. Zostaną podwyższone ściany zamku, zaprojektowane są platformy widokowe, z których będzie można podziwiać panoramę okolicy. Dalsze prace chcemy sfinansować z funduszy na ochronę zabytków, także unijnych.

 

Rząd i Unia Europejska preferują programy, w których sąsiadujące ze sobą gminy wspólnie realizują ambitne cele inwestycyjne lub społeczne. Czy w tej części Mazowsza istnieją takie projekty?
Żeby aplikować o środki unijne, inwestycja musi być ponadlokalna. Współpracujemy w ramach Związku Gmin nad Iłżanką z Ciepielowem, Chotczą, Kazanowem oraz Mirowem. Koncentrujemy się na ochronie środowiska i turystyce. Tworzymy i wyznaczamy szlaki rowerowe, wydajemy przewodniki, organizujemy konkursy na temat ochrony środowiska i sportowe. Ze Skaryszewem, Wierzbicą i Kowalą tworzymy Lokalną Grupę Działania. Razem pozyskujemy środki na rozwój turystyki, przedsięwzięcia kulturalne, remontujemy świetlice.

 

Na ziemi iłżeckiej prężnie rozwijała się kultura ludowa. Co udało się zachować z tego dorobku?
Naszą wizytówką jest coroczny, organizowany od 25 lat Festiwal Folkloru im. Józefa Myszki. Gościmy ponad 50 kapel, zespołów i śpiewaków ludowych ze wszystkich stron kraju oraz licznych miłośników tej sztuki. Organizujemy plenery malarskie dla profesjonalnych artystów, Iłżecki Jarmark Sztuki Ludowej, Dni Leśmianowskie. Mamy 15 kół gospodyń wiejskich. Gdy zaczynałem pracę, w gminie działało tylko jedno. Właśnie sfinansowaliśmy zakup strojów ludowych dla zespołu z Jasieńca Iłżeckiego. W ogóle dużo inwestowaliśmy w remonty i budowę świetlic wiejskich. Mamy ich ponad 20, często były to inicjatywy realizowane wspólnie z ochotniczą strażą pożarną.

 

Małe miasteczka cierpią z powodu nikłej oferty kulturalnej.
W Iłży raczej nie ma powodu do narzekania. Mamy nową salę widowiskowo-kinową. Jest duże zainteresowanie filmami oraz spektaklami teatralnymi i koncertami nie tylko ze strony naszych mieszkańców, ale i z okolicznych gmin. Kino ma komplety widzów. Bilety są w promocyjnej cenie, 14–16 zł, dom kultury na tym nie zarabia, ale jako samorządowa osoba prawna finansuje się. Repertuar nie odbiega od kin warszawskich. Możliwe jest zamówienie konkretnego tytułu przez grupę kinomanów i film jest sprowadzany. Mamy także ciekawą ofertę dla seniorów – Uniwersytet Trzeciego Wieku, na wykłady uczęszcza 230 słuchaczy. Poza tym liczne imprezy plenerowe, o których wspominałem, cieszą się zainteresowaniem gości z całej Polski.

 

Iłża zmaga się z problemem smogu, wjeżdżając zimą w nieckę Iłżanki nie tylko czuć, ale i widać zalegający dym. Jak samorząd stara się ograniczyć niską emisję?
Ogłosiliśmy nabór wniosków do unijnego programu antysmogowego, zgłosiło się ponad 100 osób, przeprowadziliśmy audyty energetyczne budynków i zakwalifikowaliśmy 57 gospodarstw. Do 28 sierpnia trwa nabór wniosków, mamy gotową do złożenia dokumentację do Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Mazowieckiego na lata 2014–2020. Sądzę, że zapowiedzi odliczania od podatku środków na modernizację palenisk i pieców zwiększą zainteresowanie mieszkańców instalacją nowoczesnych pieców. Gmina jest w dużej części zgazyfikowana, więc istnieje możliwość wymiany pieców węglowych na gazowe. Liczę na to, że po wejściu w życie przepisów regulujących parametry węgla używanego do spalania, powietrze w Iłży bardzo się poprawi. Realizujemy projekt budowy  przydomowych oczyszczalni ścieków. Zbudowaliśmy już blisko 600 takich oczyszczalni z dofinansowaniem ze środków unijnych, obecnie wyłoniliśmy wykonawcę na budowę kolejnych 194 tego typu instalacji.

 

Piastuje pan urząd burmistrza od 2006 r. Co uznałby pan za największy sukces tych kadencji, a których punktów programu wyborczego nie udało się zrealizować?
W ciągu 12 lat na inwestycje i remonty wydaliśmy ponad 120 mln zł. Gdy porównamy się z podobnymi samorządami, np. ze Skaryszewem czy Lipskiem, to okaże się, że wydajemy na te cele ponaddwukrotnie więcej. Pieniądze zewnętrzne na inwestycje, które udało się pozyskać, to ponad 30 mln zł. Właśnie inwestycje to największy sukces iłżeckiego samorządu. Staliśmy się bogatszą gminą, zyskaliśmy wpływy podatkowe, szczególnie z podatku od nieruchomości, wzrosły nasze udziały w PIT. W okresie gdy sprawuję funkcję burmistrza te dochody się podwoiły. Rozczarowaniem jest za to program odmulania rozlewisk Iłżanki. Tutaj zaważył brak rozwiązań prawnych. Przez dwa lata nie uchwalono prawa wodnego, a to spowodowało niemożność aplikowania o środki unijne. Nie udało się ściągnąć inwestora do zakupu Zakładów Motoryzacyjnych IZAMOT, dawnej filii fabryki Star ze Starachowic. Mieniem zarządza syndyk, który przez kilka lat forsował wysoką cenę odstraszając inwestorów, dziś chce sprzedać wartościowe tereny przemysłowe za niecałe 3 mln zł, ale nadal brakuje chętnych. Chcieliśmy, aby te 5 ha gruntu z niszczejącymi budynkami włączyć do Specjalnej Starachowickiej Strefy Ekonomicznej, jednak syndyk nie przejawia zainteresowania.

 

Wystartuje pan w wyborach samorządowych?
Tak, chciałbym dokończyć przedsięwzięcia, które rozpocząłem i podjąć nowe wyzwania.

Aby zapewnić prawidłowe działanie i wygląd niniejszego serwisu oraz aby go stale ulepszać, stosujemy takie technologie jak pliki cookie oraz usługi firm Adobe oraz Google. Ponieważ cenimy Twoją prywatność, prosimy o zgodę na wykorzystanie tych technologii.

Zgoda na wszystkie
Zgoda na wybrane