W samorządach

Co powiedział Ardanowski na XIX Kongresie Gmin Wiejskich

Działanie w samorządzie to typowe działanie polityczne. Przesadne eksponowanie „małych ojczyzn” i alienowanie się regionów zawsze oznaczało upadek Polski. Najbogatszy samorząd nie poradzi sobie bez pomocy administracji rządowej. Polityka Prawa i Sprawiedliwości jest najbardziej przyjazna gminom wiejskim bo oznacza odejście od wspierania modelu polaryzacyjno-dyfuzyjnego – to główne tezy przemówienia Jana Ardanowskiego, ministra rolnictwa i rozwoju wsi.

Najwięcej komentarzy po pierwszym dniu XIX Kongresu Gmin Wiejskich zebrało wystąpienie Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi Jana Ardanowskiego. Już w trakcie wystąpienia jedni chcieli wychodzić inni klaskali. Ale czy powiedział rzeczywiście coś szokującego? Spróbujemy streścić wystąpienie ministra i osadzić je w kontekście innych wypowiedzi z tego dnia.

 

Po wystąpieniach ministrów na dużych imprezach samorządowych nie spodziewamy się zwykle za wiele. Zazwyczaj są to dość kurtuazyjne wypowiedzi i opis kilku projektów przygotowanych w resorcie, a z których jednostki samorządu mogą skorzystać. Tym razem od początku było widać, że kurtuazji wiele nie będzie. Zaczął Henryk Kowalczyk, minister środowiska. – Z wieloma elementami wystąpienia Pana przewodniczącego się zgadzam, ale mam wrażenie, że było trochę za dużo biadolenia – tak konfrontacyjnie skomentował wystąpienie wprowadzające przewodniczącego Związku Gmin Wiejskich Krzysztofa Iwaniuka.

 

Kowalczyk w dalszej części wystąpienia właściwie nie odniósł się jednak krytycznie do żadnych elementów wypowiedzi Krzysztofa Iwaniuka, poza kwestią odpadów. Tutaj zapewnił, że jego marzeniem i dążeniem jest by od każdego kto segreguje odpady były one odbierane bezpłatnie, i żeby gmina do tego też nie dopłacała. Jego zdaniem to możliwe tylko przy pełnym wprowadzeniu zasady, że to wytwórca odpadów płaci. W późniejszej części Kongresu zostały przedstawione przez reprezentantów rządu założenia wzmocnienia mechanizmów rozszerzonej odpowiedzialności producenta.

 

Iwaniuk: koniec złotej ery

Wróćmy na chwilę do tego o czym mówił w wystąpieniu otwierającym Kongres Krzysztof Iwaniuk. Właściwie nie było to nic o czym w środowisku samorządowym (i nie tylko) nie dyskutuje się od dawna.

 

Kluczowe było zauważenie, że polskie gminy nadal cierpią na niedostatek inwestycji infrastrukturalnych (co wynika z kilku opublikowanych ostatnio raportów). Jak przekonywał Iwaniuk niedobory wymagają wydatków znacznie ponad 300 mld zł. Ponad 150 mld zł ma nas jeszcze kosztować infrastruktura wodno-kanalizacyjna (temu tematowi poświęcona była cała oddzielna debata kongresowa z wnioskami dotyczącymi konieczności przeglądu aglomeracji i rozsądnego inwestowania), 100 mld drogi lokalne, 50 mld gospodarka odpady, a do tego jeszcze energetyka, gospodarka komunalna itd.

 

W związku z tym potrzebne będą oczywiście samorządom potrzebne pieniądze. Czy było dużo zwracania uwagi na niedobory? Można było się spodziewać więcej (i było więcej na ten temat drugiego dnia). Iwaniuk wspomniał, że każda nowelizacja ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminie sprawia, że rosną koszty. Są one cały czas częściowo ponoszone przez samorządy. To samo dotyczy wody i ścieków, którymi w bardzo wielu miejscach zajmują się wprost JST (jak wynika z analizy wniosków taryfowych).

 

Zdaniem przewodniczącego Związku Gmin Wiejskich potrzebna jest nowa ustawa o dochodach JST. Obecna została napisana pod mniejszy zakres zadań. Problemem jest także system finansowania oświaty ponieważ subwencja oświatowa coraz bardziej rozmija się z kosztami jakie ponoszą samorządy. W tym momencie pojawił się bardziej kontrowersyjny punkt. Iwaniuk powtórzył postulat środowiska samorządowego przejęcia przez rząd zadania dotyczącego finansowania wynagrodzeń nauczycieli (w przyjętym stanowisku ten punkt potraktowano alternatywnie - całe stanowisko >>>). Drugą sprawą, która zwróciła uwagę ministra było pytanie czy na pewno zadaniem własnym gminy powinna być gospodarka odpadami.

 

Jednak równie ważnym elementem tego wystąpienia, może najważniejszym, było zauważenie, że coraz większą część dochodów samorządów stanowią transfery z programów rządowych. Iwaniuk zaproponował powrót do rozmowy o subwencji ekologicznej, oraz uzupełnienie programu dotacji drogowej subwencją drogową. Chodzi o to by to samorząd w większej skali decydował o przeznaczeniu środków, a nie stawał się tylko pasem transmisyjnym programów rządowych.

 

Zauważył też, że ograniczenie dochodów samorządów, które będzie spowodowane obniżką podatków dochodowych może oznaczać, przy ciągle rosnących kosztach w wielu dziedzinach (w tym wynagrodzenia minimalnego, oświaty), koniec złotej ery inwestycji samorządowych.

 

Ardanowski wywołuje niezadowolenie

W takim kontekście na mównicę wszedł Jan Ardanowski i zaczął od przypomnienia, że działanie w samorządzie jest aktywnością typowo polityczną. Bo, jak twierdził Ardanowski, zgodnie z Arystotelesowską definicją polityki jest to działanie dla dobra publicznego. Dopiero w następnym wątku odniósł się do słów Iwaniuka, skupiając wyraźnie na tych, w których domagał się on przejęcia zadań dotyczących oświaty i (być może) zmiany podziału zadań dotyczących odpadów. Jak powiedział Ardanowski słuchał tych słów ze zdumieniem. – Wydawało mi się, że ogólny podział zadań na samorządy i rząd nie jest kwestionowany. Przejmowanie zadań przez rząd musiałoby się skończyć odtwarzaniem administracji państwowej na terenie gminy. Jestem temu przeciwny, ale to oczywiście możliwe, jak pokazują przykłady innych państw zachodnioeuropejskich. Możemy się przecież ograniczyć w samorządzie do nieetatowego wójta i kilku pracowników, lub czegoś na wzór samorządu francuskiego – mówił Ardanowski, a na sali zapanowała konsternacja. Wiele osób odebrało to jako groźby, choć Ardanowski wyszedł od polemiki z Iwaniukiem to w swoim przekazie był dość niejednoznaczny.

 

Tym bardziej, że chwilę później mówił o odpowiednim rozumieniu samorządu, który jest tylko częścią państwa. Jego zdaniem przerost znaczenia „małych ojczyzn” i alienacja regionów od państwa kończyła się zawsze rozpadem kraju. Zauważył, że żaden, nawet największy i najbogatszy samorząd nie jest samowystarczalny i nie poradzi sobie bez państwa, co pokazały wydarzenia wokół warszawskiej oczyszczalni „Czajka”.

 

W dalszej części przeszedł do podkreślania atutów obecnego rządu i zaprezentowania programów Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Z tej części warto może wspomnieć, że zdaniem Ardanowskiego rząd Prawa i Sprawiedliwości jest najbardziej sprzyjającym samorządom wiejskim w ciągu ostatnich lat. – Odeszliśmy od rozwoju Polski w modelu polaryzacyjno-dyfuzyjnym, który zakładał głównie rozwój metropolii. W naszym rozumieniu zrównoważony rozwój musi polegać na wspieraniu obszarów wiejskich, które od kilku lat mają w Polsce dodatni bilans migracyjny. Także dla tych nowych mieszkańców musimy przygotować odpowiednią infrastrukturę i usługi – mówił.

 

Przypomniał programy rządowe dla obszarów wiejskich i stwierdził, że bulwersują go głosy mówiące, że rząd przerzuca jakieś zadania dotyczące suszy na samorządy. – Ustawa została przyjęta w 2008 roku. Nie przez nasz rząd, ale na razie nie widzimy lepszych możliwości. Nikt w Europie nie zdecydował się na działania w oparciu o zdjęcia satelitarne – mówił. Jak powiedział samorząd to także obowiązki wobec państwa.
 

Zdjęcia: Związek Gmin Wiejskich RP

autor zdjęć: Piotr Bączkiewicz

Aby zapewnić prawidłowe działanie i wygląd niniejszego serwisu oraz aby go stale ulepszać, stosujemy takie technologie jak pliki cookie oraz usługi firm Adobe oraz Google. Ponieważ cenimy Twoją prywatność, prosimy o zgodę na wykorzystanie tych technologii.

Zgoda na wszystkie
Zgoda na wybrane