W samorządach

Karuzela z nazwiskami powoli zaczyna się kręcić

Debaty, konferencje, publikacje – Polska lokalna znów zaczyna tętnić wyborczym życiem. Partie ujawniają kandydatów na prezydentów miast, a urzędujący włodarze szykują się do walki o reelekcję. Oto najciekawsze pojedynki, do jakich dojdzie jesienią.

 

W wielu miastach wybory wydają się formalnością – utrzymujący się u władzy od kilku kadencji prezydenci mają na tyle silną pozycję, że niewielu kontrkandydatów może im zagrozić nawet w drugiej turze wyborów. Na przykład w Krakowie: Jacek Majchrowski zasiada w fotelu prezydenta od 2002 roku. W 2010 roku do rywalizacji z nim stanęli Andrzej  Duda, którego wystawił komitet PiS, i popierany przez PO Stanisław Kracik. Ten ostatni zdołał nawet wejść do drugiej tury – ale Majchrowskiego, którego oficjalnie poparł Duda, nie dał rady pokonać.

 

Czy w 2014 roku historia się powtórzy? Wiele na to wskazuje – obecny prezydent cieszy się niesłabnącą popularnością. Niewykluczone, że tym razem przyjdzie mu rywalizować  z szefem Polski Razem Jarosławem Gowinem, startu nie wyklucza lider Solidarnej Polski Zbigniew Ziobro. Po prawej stronie barykady silną konkurencję może więc mieć Andrzej Duda z PiS, który zapewne także będzie ubiegał się o fotel prezydenta Krakowa. Z kolei po lewej stronie lokalnej sceny politycznej może się zaktywizować reprezentujący Twój Ruch Łukasz Gibała.

 

Swojego kandydata ma wskazać Platforma Obywatelska. Kto nim będzie – nie wiadomo, namaszczenie faworyta poprzedzą partyjne prawybory. Nieoficjalnie typuje się europosła Bogusława Sonika i znanego polityka PO Ireneusza Rasia.

 

Wszystkie oczy na Warszawę

Ostra walka zapowiada się w stolicy, gdzie sił próbować będą nie tylko znani z okresu referendum antagoniści: obecna prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz i burmistrz Ursynowa Piotr Guział, ale także znany lewicowy polityk Ryszard Kalisz oraz być może prof. Piotr Gliński, którego startu PiS wciąż nie wyklucza. Grono najprawdopodobniej dopełni kandydat SLD Wojciech Olejniczak i wywodzący się aktualnie z Solidarnej Polski Ludwik Dorn.

 

Scenariusz wyborczy w Warszawie nie jest już tak intuicyjny, jak w Krakowie – trzeba pamiętać, że obecna prezydent tylko dlatego ocaliła stanowisko, że za mało osób poszło do urn, by przekroczony został próg frekwencyjny. Co prawda dzięki nieudanej akcji referendalnej wzmocniła swą pozycję, ale nie może pochwalić się taką popularnością, jak prezydenci innych miast. Pewne jest jedno: walka o stolicę zdominuje tegoroczne wybory samorządowe. Nic dziwnego – jej efekt będzie sygnałem dla partii, czego mogą spodziewać się w przyszłorocznych wyborach parlamentarnych.

 

Nic nie wskazuje, by podobne emocje mogły wybuchnąć w stolicy Dolnego Śląska, gdzie z sukcesami rządzi Rafał Dutkiewicz. Stanowisko prezydenta Wrocławia objął w 2002 roku. W ostatnich wyborach zdobył 71,63 proc. głosów, dystansując ośmiu kontrkandydatów. Drugie miejsce – zaledwie 11,01 proc. – uzyskał Sławomir Piechota, rekomendowany przez Platformę Obywatelską. Trzeci wynik osiągnął wówczas kandydat PiS Dawid Jackiewicz. Partie polityczne dla wzmocnienia swoich pozycji w wyborach do rady miasta i sejmiku zapewne wystawią swoich kandydatów na prezydenta, jednak wątpliwe, by którykolwiek zdołał przyćmić Dutkiewicza.

 

Jak wynika z sondażu, przeprowadzonego w listopadzie 2013 r. na zlecenie „Gazety Wyborczej”, na Rafała Dutkiewicza zagłosowałoby 60 proc. mieszkańców Wrocławia. Wystarczająco dużo, by zdystansować innych kandydatów. Kolejną osobą, wskazaną w sondażu, była reprezentująca SLD Lidia Geringer de Oedenberg, którą wskazało 10 proc. ankietowanych. Na trzeciej pozycji uplasowali się z poparciem na poziomie 5 procent Rafał Jurkowlaniec (PO) i Dawid Jackiewicz (PiS). Lekko słabnące poparcie dla Dutkiewicza teoretycznie mogłoby stworzyć szanse dla innych kandydatów, jednak ci wciąż pozostają w niszy i nie podejmują zdecydowanych działań, które przybliżyłyby ich do wygranej.

 

Trójmiasto bardzo podzielone

Bardziej widoczna opozycja zarysowała się w Trójmieście, zwłaszcza w Gdańsku i Sopocie. Rządzący Gdynią Wojciech Szczurek w ostatnich wyborach zdobył rekordowe poparcie 87 proc. głosów. Nic dziwnego, że nie ma wielu chętnych do konkurowania z tak silnym liderem.

Prezydent Gdańska Paweł Adamowicz na pewno znajdzie przeciwnika w Andrzeju Jaworskim, który kandydował już dwa razy, a w ostatnich wyborach zdobył 21 proc. głosów. Jak podkreśla, do trzech razy sztuka: jesienią spróbuje sił ponownie. Swoich faworytów wskaże też SLD – na giełdzie nazwisk są Marek Formela, kandydujący w wyborach w 2002 roku oraz Waldemar Bartelik i Jolanta Banach. Adamowicz, który zasiada na fotelu prezydenta Gdańska od 16 lat, zmierzy się więc z silniejszą konkurencją, niż Wojciech Szczurek w Gdyni.

 

Znacznie więcej wątpliwości co do swojej przyszłości może mieć prezydent Sopotu Jacek Karnowski, bohater słynnej afery, na którym wciąż ciążą prokuratorskie zarzuty. Jego słabnącą pozycję potwierdził wynik wyborów w 2010 roku, kiedy wygrał ze swoim głównym kontrkandydatem Wojciechem Fułkiem zaledwie 1 procentem głosów. Czy teraz również będzie z nim rywalizował? To bardzo prawdopodobne, chociaż reprezentowane przez Fułka ugrupowanie Kocham Sopot wskazywało w międzyczasie także inne możliwe kandydatury. Ponadto do wyborczego wyścigu staną też kandydaci partyjni, w tym z PiS i PO, ale ostateczne decyzje, kto to będzie, nie zapadły.

 

Próby obrony stanowiska

Pewny swojej pozycji może być prezydent Poznania Ryszard Grobelny, który objął stanowisko w 1998 roku. Podobnie jak w innych miastach, także w Poznaniu nikt nie był w stanie pokonać urzędującego prezydenta w kolejnych wyborach. Z kim przyjdzie mu zmierzyć się tym razem?  Z całą pewnością z kandydatem SLD Tomaszem Lewandowskim, który został już przez partię oficjalnie namaszczony. Wykazuje się zresztą dużą aktywnością – wypowiada się podczas sesji, podejmuje rozmaite inicjatywy na rzecz mieszkańców. Wśród możliwych kandydatów PO wymienia się obecnych radnych Grzegorza Ganowicza i Mariusza Wiśniewskiego. Z kolei w PiS pod uwagę brani są poseł Tadeusz Dziuba i radny tej partii Szymon Szynkowski. Jednak na dziś nic nie wskazuje, by ktokolwiek zdołał pokonać Grobelnego, tym bardziej że czas biegnie, a działania konkurencji postępują raczej opieszale.

 

Nie mniejsze emocje, niż w głównych aglomeracjach, towarzyszyć będą wyborom w mniejszych miejscowościach. W Kielcach o reelekcję powalczy obecny prezydent Wojciech Lubawski, wśród kontrkandydatów znajdzie się były europoseł SLD Andrzej Szejna. Obecnie pełni on funkcję szefa lokalnych struktur partii i do wyborów przygotowuje się skrupulatnie, zapowiadając także start w wyborach do Parlamentu Europejskiego w maju.

 

Na giełdzie nazwisk w Kielcach pojawia się także lokalny lider niezwiązany z partyjnym rozdaniem Sebastian Michalski, reprezentujący stowarzyszenie „Kielce-Nasz Dom”. To właśnie on stał się faworytem sondażu, przeprowadzonego przez portal „Echa Dnia”. Wskazało na niego 22,5 proc. wyborców, podczas gdy na obecnego prezydenta – zaledwie 19,7 procent. Trzecią pozycję zajął wspomniany Andrzej Szejna.

 

W pobliskim Radomiu chęć przejęcia władzy zgłasza przede wszystkim Platforma Obywatelska, która przedstawiła już swojego kandydata. Jest nim poseł PO Radosław Witkowski. Liderzy PO liczą, że pokona on rządzącego od dwóch kadencji PiS-owskiego włodarza Andrzeja Kosztowniaka. Czy obecny prezydent stanie do wyborczej rywalizacji – nie wiadomo, tym bardziej że PiS jeszcze nie wyraziło oficjalnego poparcia dla żadnego kandydata. Milczą też inne partie.

 

W Białymstoku niemal pewnym kandydatem będzie Tadeusz Truskolaski, który podobnie jak Andrzej Kosztowniak w Radomiu, pełni swój urząd drugą kadencję. Jak podkreśla, swój udział w kolejnych wyborach zadeklaruje na przełomie czerwca i lipca. Najprawdopodobniej będzie miał poparcie PO. O innych kandydatach wciąż niewiele wiadomo, z wyjątkiem tego, że z ramienia SLD najprawdopodobniej wystartuje Krzysztof  Bil-Jaruzelski.

 

Wielu potencjalnych kandydatów wymienia się w Toruniu. Tu wśród faworytów prawicowej części społeczeństwa padają nazwiska Wojciecha Polaka, historyka na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika, oraz szefa klubu radnych tej partii Michała Jakubaszka. Podjęcie ostatecznej decyzji mają poprzedzić partyjne prawybory. W Platformie wymienia się wiceministra sportu Grzegorza Karpińskiego, a także aktywnych radnych Pawła Gulewskiego i Łukasza Walkusza. Wszyscy mogą jednak nie mieć szans, jeśli na reelekcję zdecyduje się obecny prezydent Michał Zaleski, który wygrał wybory startując z lokalnego komitetu Czas Gospodarzy.

 

Do zmiany politycznej nie powinno dojść też w Elblągu, mieście, które w ubiegłym roku stało się areną wielkiej politycznej walki. Referendum w sprawie odwołania władz miasta rozpaliło emocje nawet wśród polityków najwyższego szczebla. Przed wyborami gościli w Elblągu liderzy niemal wszystkich ugrupowań politycznych. W rezultacie wygrał kandydat PiS Jerzy Wilk, zdobywając w drugiej turze 51,74 procent głosów. Pokonał kandydatkę PO Elżbietę Gelert. Najbliższe wybory stworzą oczywiście szansę na zmianę, nic jednak nie wskazuje, by w tak krótkim czasie od przedterminowych wyborów (odbyły się w lipcu 2013 roku) mogło się tu stać coś szczególnego.

 

Ostrzej w Opolu i Tarnowie

Ostra rywalizacja szykuje się w Opolu. Tu po raz drugi będzie kandydował poseł SLD Tomasz Garbowski. W 2010 roku niewielką liczbą głosów przegrał z urzędującym prezydentem Ryszardem Zembaczyńskim. Nie zamierza się poddawać i znów przystąpi do kontrataku. Jak zapewnia, powołał sztab wyborczy i ma konkretny program dla miasta. Z kolei PO nie zdecydowała ostatecznie, kto będzie jej faworytem. Rozważane są różne kandydatury, w tym posła tej partii Tadeusza Jarmuziewicza. Szanse mają również obecny wiceprezydent Opola Krzysztof Kawałko czy europosłanka Danuta Jazłowiecka.

 

Areną ciekawych rozgrywek może stać się Tarnów, który zasłynął aresztowaniem obecnego prezydenta Ryszarda Ś. Zdaniem prokuratury, dopuścił się on korupcji przy udzielaniu zamówień publicznych na inwestycje drogowe. Na razie wśród kandydatów wymieniany jest poseł Józef Rojek – chce na niego postawić Solidarna Polska. Może jednak znaleźć silnego kontrkandydata – otwarcie o swoich prezydenckich ambicjach mówi członek Porozumienia Samorządowego Uczciwość Marek Ciesielczyk. Na jego stronie internetowej  znajdujemy szereg wypowiedzi w sprawach miasta, okolicznościowych zdjęć, a nawet plakat z czerwonym napisem „Przeciw korupcji”. Ogromna aktywność medialna Ciesielczyka może mu stworzyć realną szansę wygranej, chyba że partie polityczne wskażą silniejszego kandydata i hojnie zainwestują w jego kampanię.

 

Wyborcza machina na dobre nie ruszyła jeszcze w mniejszych miastach. I tam jednak należy spodziewać się zaciekłej walki. W mijającej kadencji samorządu to głównie w mniejszych miejscowościach odbywały się referenda w sprawie odwołania rad gmin, a także wójtów i burmistrzów. Reprezentanci lokalnej opozycji, która inicjowała referenda, będą wskazywać swoich kandydatów. Większej roli nie odegrają tu partie polityczne – im mniejsza miejscowość, tym struktury słabsze, a przynależność polityczna mniej istotna. Wiedzą o tym także partyjni działacze, którzy choć  czasem zasiadają we władzach różnych ugrupowań, ale na czas wyborów powołują pozornie bezpartyjne lokalne komitety. Czas pokaże, czy ta strategia okaże się skuteczna.

Aby zapewnić prawidłowe działanie i wygląd niniejszego serwisu oraz aby go stale ulepszać, stosujemy takie technologie jak pliki cookie oraz usługi firm Adobe oraz Google. Ponieważ cenimy Twoją prywatność, prosimy o zgodę na wykorzystanie tych technologii.

Zgoda na wszystkie
Zgoda na wybrane