Rozmowy Wspólnoty W samorządach

Metropolia warszawska i tak musi powstać

Projekt ustawy firmowany przez posła Jacka Sasina z PiS był niedopracowany, jednoznacznie polityczny, a jego głównym celem było zapanowanie nad Warszawą – mówi Witold Malarowski, wójt Izabelina, wiceprezes Stowarzyszenia Metropolia Warszawa. Ale przyznaje, że utworzenie metropolii, na przykład w formie odrębnego województwa, jest nieuniknione.

W podwarszawskich gminach odbywają się referenda w sprawie projektu ustawy o metropolii warszawskiej, mimo że projekt PiS-u został wycofany z Sejmu. Czy mógłby pan wyjaśnić, dlaczego tak się dzieje?

Niektórzy z kolegów mieli w swoich gminach bardzo rozemocjonowane społeczności, np. w Ożarowie, Podkowie Leśnej, Wieliszewie czy Konstancinie-Jeziornej, tam referenda się odbędą, gdyż nie dało się tych emocji wyciszyć. Będzie to swego rodzaju przestroga i wyraz autentycznego oporu społecznego przeciwko konkretnemu rozwiązaniu, konkretnemu projektowi, ale nie przeciwko idei metropolii.

 

Co było złe w tej ustawie?

Bardzo wiele rzeczy, wypunktowaliśmy je w stanowisku Stowarzyszenia Metropolia Warszawa, którego gmina Izabelin jest członkiem. Po pierwsze, nie do zaakceptowania była próba ograniczenia kompetencji i zadań własnych gmin. Na przykład sprawa ładu przestrzennego – kompetencja w sprawie jego uchwalania przechodziła do jednostki metropolitalnej. Dalej, nie wiadomo, jak byłby rozliczany transport publiczny. Teraz Warszawa i my, gminy ościenne, mamy podpisane porozumienia określające, kto i jakie koszty ponosi, a po wprowadzeniu metropolii najprawdopodobniej nastąpiłoby mechaniczne przesunięcie części dochodów gmin do metropolii. Oczywiście, to nie zostało zapisane w projekcie, po prostu nie pokazano propozycji szczegółowych regulacji finansowych, więc nie można było ocenić ich skutków. Druga kwestia to wybory prezydenta Warszawy – nie chcemy wybierać Warszawie prezydenta i nie chcemy też, aby „Warszawa” nami rządziła. Po trzecie, ustawa zakładała hierarchiczność samorządów i w konsekwencji nadrzędność Warszawy nad gminami wchodzącymi w skład metropolii. Miało się to przejawiać m.in. koniecznością uzyskiwania opinii lub uzgadniania z prezydentem projektów uchwał rad gmin. Nie sprecyzowano, których uchwał, więc zapewne wszystkich. A to przełożyłoby się na radykalne spowolnienie tempa podejmowania decyzji i realizacji zadań gminnych.

 

Rzeczywiście, podaje pan twarde argumenty. Szczególnie bulwersowałoby wybieranie warszawiakom prezydenta przez mieszkańców gmin wianuszkowych. Ale jest obiektywny problem braku rozwiązań koordynujących działanie samorządów. Dotyczy to planowania przestrzennego i niebywałego chaosu we wszystkich gminach tworzących metropolię warszawską. Stolica się rozlewa i w konsekwencji jako jedyne miasto w Polsce więcej dopłaca do transportu niż do oświaty.

To prawda, ale zapisy projektu tej ustawy mogły doprowadzić do jeszcze większego chaosu w zagospodarowaniu przestrzennym oraz planowaniu i realizacji innych zadań. Taki układ kompetencji umożliwiał na przykład wymuszanie lokowania na terenie poszczególnych gmin niechcianych inwestycji czy usług. Zgadzam się, że powinien istnieć mechanizm koordynacji, bo mimo że tylko 30 proc. powierzchni kraju pokryto planami zagospodarowania, to zarezerwowano w nich tereny pod zabudowę dla 75 milionów ludzi, a w studiach uwarunkowań i kierunków zagospodarowania zapewne drugie tyle. Niestety, ustawa Sasina nie rozwiązywała problemu koordynacji, ona po prostu zabierała kompetencje gminom.

 

A jaki jest wasz – Stowarzyszenia Metropolia Warszawa – pomysł na koordynację planowania?

Ten wycofany projekt był jednoznacznie polityczny i jego głównym celem było zapanowanie nad Warszawą. Natomiast my chcemy, aby mechanizm koordynacji poprawiał funkcjonalność planowania na tym obszarze. Gdyby ten projekt został wprowadzony – tak jak dla Śląska – jako przedłożenie rządowe, to moglibyśmy rozmawiać o  szczegółowych kwestiach, bo wtedy byłby on procedowany według prawnie określonych reguł. Dla nas ważne są trzy: przeprowadzenie konsultacji
z gminami i mieszkańcami, sporządzenie analiz prawnych oraz pokazanie analizy skutków ekonomicznych projektowanej regulacji. Jako samorządy zrealizowaliśmy
w przeszłości kilka wspólnych projektów. Oczywiście, mieliśmy i mamy problem jednego dominującego podmiotu – Warszawy, ale mimo to dogadaliśmy kilka trudnych spraw. Na przykład mamy wspólny bilet, czego nie dopracowano się na Śląsku czy
w Trójmieście. Zrobiliśmy analizy, rozmawialiśmy i doszliśmy do porozumienia. A takie ustawy, jak Sasina, czy ta poprzednia Grabca (ustawa metropolitalna uchwalona przez rząd PO i PSL – przyp. red.) podchodzą do tych zagadnień mechanicznie: 4 proc. czy 4,5 proc. dochodów z PIT wkładamy do wspólnego worka i z tego realizujemy zadanie.

 

Jaką formę organizacyjną miałaby przyjąć współpraca gmin z obszaru metropolii, bo przecież nie można liczyć na powszechny i stały konsensus we wszystkich sprawach.

Kusząca jest koncepcja metropolii jako odrębnego województwa, tym bardziej
że taka delimitacja już jest i zacznie obowiązywać od 1 stycznia 2018 roku jako jednostka NUTS 2. Oczywiście została ona wymyślona dla komunikacji zewnętrznej, aby pozostała część Mazowsza mogła korzystać z funduszy europejskich w następnej perspektywie finansowej. Także my będziemy korzystać z funduszy, ale w nieco inny sposób i na inne cele. Na przykład, będzie możliwe dofinansowanie transportu publicznego, jak to się dzieje w Niemczech czy we Francji, gdzie budżet do tych zadań dopłaca.

 

Jednak tam jest inna sytuacja ustrojowa – zadania i pieniądze na ten cel nie były i nie są w gminach. W Polsce każda gmina ma obowiązek organizowania transportu publicznego na swoim terenie…

...na swoim terenie! Ale tu przekraczamy granice gmin i transport powinien organizować kto inny. Powiat? Ale on jest rachityczny, jeśli chodzi o dochody. Mamy
w ramach powiatu warszawskiego zachodniego porozumienie czterech gmin: Izabelina, Łomianek, Starych Babic i Ożarowa Mazowieckiego o współfinansowaniu jednej linii autobusowej i to wszystko.

 

Jednak trudno sobie wyobrazić, aby bogatej Warszawie i bogatym gminom podwarszawskim państwo dokładało do transportu publicznego.

Państwo niemieckie (lub land) dokłada tak bogatym miastom, jak Monachium
czy Stuttgard, także państwo francuskie dokłada bogatemu Paryżowi. Trzeba też pamiętać, że na niewielkim obszarze metropolii warszawskiej wytwarzamy blisko 25 proc. dochodu narodowego Polski i państwo nie będzie wydawało tu środków pochodzących z innych województw, tylko wypracowane przez ten region. Jako region i wszystkie gminy metropolitalne oraz powiaty płacimy janosikowe. Odprowadzamy też – poprzez niesprawiedliwy system redystrybucji środków – bardzo wysoką składkę na ochronę zdrowia, redystrybuowaną w dużej części do biedniejszych regionów. Ale my nie uchylamy się od współfinansowania. Godziliśmy się na ustawę Grabca, przewidującą uszczuplenie naszych dochodów, chcieliśmy, by wydane były rozporządzenia wykonawcze do tej ustawy. Warszawa wychodziłaby na tym bardzo dobrze, bo choć w rachunku brakowało około 600 mln zł do sfinansowania wspólnych zadań, to było to i tak o wiele mniej, niż stolica wydaje dzisiaj.

 

Czy i w jakim zakresie w waszych pracach uczestniczy bądź pomaga Unia Metropolii Polskich?

Nasze stowarzyszenie i UMP to dwie różne organizacje. Spotykamy się towarzysko, bardzo się lubimy, ale poza wymianą poglądów niczego wspólnie nie robimy. Unia zajmuje się obszarami metropolitalnymi w całym kraju, a my chcemy rozwiązywać nasze konkretne problemy.

 

Co zamierzacie zrobić jako stowarzyszenie, aby w przyszłości zapobiec takim niespodziankom, jak projekt Sasina?

Do niedawna nie było delimitacji obszaru metropolii. Pojawiła się ona w końcu 2015 roku jako jednostka NUTS 2. To wreszcie, mam nadzieję, zakończyło dyskusję na temat zasięgu i granic metropolii. Właśnie dlatego do stowarzyszenia zapraszamy te 70 gmin z 9 powiatów dookoła Warszawy i możemy działać już tylko merytorycznie. Mamy składki, nie za wysokie, 20 gr od mieszkańca…

 

...to nawet miliona złotych nie uzbieracie!

Nie uzbieramy.

 

Przepraszam, ale w takiej sytuacji trudno wam będzie zatrudnić więcej niż jedną osobę do obsługi biurowej. A gdzie pieniądze na ekspertyzy, analizy, opracowania? Kiedy siada się do rozmowy z rządem, trzeba mieć argumenty, a to kosztuje.

Mamy pracownika do spraw biurowych na jedną trzecią etatu, a my, wójtowie
i burmistrzowie, pracujemy społecznie. Ale zdajemy sobie sprawę, że trudno pozyskać niezbędne opracowania nie mając pieniędzy. Widzimy to na przykładzie Związku Gmin Wiejskich RP czy Związku Miast Polskich. Jednak nam nawet w tych warunkach udało się kilka opracowań zamówić, ale w przyszłości musimy pozyskać zdecydowanie większe środki. Wierzę, że to się uda, zwłaszcza w kontekście przystąpienia do naszego stowarzyszenia Warszawy i chcę na rzecz tego działać. Bo choć Izabelin, czyli moja gmina, wiele spraw ma już rozwiązanych – 100 proc. pokrycia planem przestrzennego zagospodarowania, dobre wyposażenie w infrastrukturę komunalną, rozwiązane problemy organizacji oświaty, wychowania, kultury, wspaniałe warunki do rekreacji – i mogłaby funkcjonować niezależnie od metropolii, to nasze stosunki z Warszawą chcę ułożyć w sposób cywilizowany i chcę być dla miasta partnerem. Wszystkim nam jest to potrzebne.

Aby zapewnić prawidłowe działanie i wygląd niniejszego serwisu oraz aby go stale ulepszać, stosujemy takie technologie jak pliki cookie oraz usługi firm Adobe oraz Google. Ponieważ cenimy Twoją prywatność, prosimy o zgodę na wykorzystanie tych technologii.

Zgoda na wszystkie
Zgoda na wybrane