W samorządach

Musimy pomóc mieszkańcom dawnej gminy Ostrowice

1 stycznia Ostrowice oficjalnie zniknęły z mapy administracyjnej Polski. Zadłużona gmina nie miała szans na spłatę swoich zobowiązań i na mocy ustawy została zlikwidowana – jej tereny przyłączono do sąsiednich gmin. Około 60 proc. z nich przypadło Złocieńcowi. O konieczności solidnego doinwestowania przejętych sołectw i braku rządowego wsparcia finansowego w tym zakresie opowiadają: Krzysztof Zacharzewski, burmistrz Złocieńca oraz jego zastępca Natan Fiutowski.

Na zdjęciu od lewej: Sławomir Bukowski, „Wspólnota”, wiceburmistrz Natan Fiutowski i burmistrz Krzysztof Zacharzewski

 

Gratuluję, gmina Złocieniec się powiększyła. O ile?

Krzysztof Zacharzewski: Mówiąc żartem, to nasz pionierski produkt, który stworzyliśmy na własne życzenie. W czasach pokoju zwiększyć terytorium ze 194 km kw. do 279 km kw. to duży sukces. Mieliśmy 14 900 mieszkańców, przybyło 1361 osób.

 

Jak to wpłynęło na budżet?

Natan Fiutowski: Uchwała budżetowa została przegłosowana 20 grudnia. Wykorzystaliśmy dane wyjściowe przygotowane przez panią komisarz z Ostrowic. Wstępnie je zweryfikowaliśmy, dostaliśmy deklaracje śmieciowe, każda po 15 zł, wyliczyliśmy na tej podstawie spodziewane dochody. Jak będzie w praktyce – zobaczymy. Budżet ma to do siebie, że za tydzień potrafi być inny. Startujemy z 67 mln zł po stronie wydatkowej i dochodowej. 2018 rok skończyliśmy z budżetem w wysokości ok. 70 mln zł, w tym prawie 14 mln zł to były wydatki inwestycyjne, ale gros z nich miało dofinansowanie.

 

Gmina Ostrowice została podzielona mniej więcej po połowie dla Drawska Pomorskiego i Złocieńca?

KZ: Dostaliśmy około 60 proc. jej terytorium i mieszkańców, samo centrum Ostrowic, z budynkiem urzędu gminy, przypadło Drawsku. Nasze nowe tereny mają duży potencjał turystyczny. Są dzikie, niezmienione przez człowieka – lasy, jeziorka, moreny. Nie mają wartości inwestycyjnej, większość leży w strefie ochrony krajobrazu. Przemysłu, który mógłby generować dochód, tam nie ma i nie będzie.

 

A infrastruktura w sołectwach?

KZ: Z tym gorzej. Największy kłopot jest z wodą. W ostatnich latach obniżył się poziom wód gruntowych i studnie wyschły. Strażacy ochotnicy dowożą wodę pitną do niektórych gospodarstw. Ostrowice nie prowadziły tam od dawna żadnych inwestycji i teraz my musimy sobie z tym poradzić. Trzeba zmodernizować wodociągi, przepompownie, to może być nawet 2 mln zł.

NF: Możemy oczywiście usiąść i ponarzekać, ale nie o to chodzi. Rok temu zostaliśmy wmieszani w wielką politykę, której efekty wcale nie są takie, jakich oczekiwaliśmy. Mamy o to trochę pretensji, ale jeśli zaczniemy je eskalować, do niczego pozytywnego nie dojdziemy. Dostaliśmy tereny wymagające solidnego doinwestowania. Ostrowice od kilkunastu lat borykały się z problemami, trudno więc oczekiwać, by miały infrastrukturę nawet na średnim poziomie. W tym roku i w następnych latach musimy skupić się na przedsięwzięciach niezbędnych do zaspokojenia podstawowych potrzeb ludności.

 

Sami? Bez wsparcia rządu?

NF: Od początku zgłaszaliśmy postulat zwiększenia udziału w PiT i CiT o 5 proc., co wynika z przepisów dotyczących dobrowolnego łączenia się gmin. Nasze połączenie ma przecież taki charakter. Poparło nas wiele autorytetów prawnych. Nic nie stało na przeszkodzie, aby ustawodawca pisząc specjalną ustawę dla Ostrowic skopiował zapisy o zwiększonym udziale w podatkach. Te pieniądze, około 1,5 mln zł rocznie, stanowiłyby dla nas dochody bieżące, które moglibyśmy wydatkować w sposób, jaki w danym momencie jest potrzebny. Ale tego nie zrobiono, a temat został zamknięty. Jedyną formą zachęty do dobrej współpracy było pozytywne rozpatrzenie naszego wniosku o dofinansowanie z rządowego programu wsparcia budowy dróg lokalnych, dostaliśmy 3 mln 420 tys. zł na drogę w Złocieńcu. Była to największa kwota dofinansowania w całym województwie zachodniopomorskim. Ale żeby nie było tak różowo – zgłosiliśmy też, że z powodu późnego rozstrzygnięcia konkursu tak duża inwestycja ma małe szanse zakończyć się do grudnia 2018 roku. Na przesunięcie terminu rozliczenia dotacji zgody już nie otrzymaliśmy i część pieniędzy – 384 tys. zł – musimy zwrócić.

KZ: Szkoda nam je oddawać, moglibyśmy za to na przykład wyremontować świetlicę na terenie dawnych Ostrowic. A co do rządowego wsparcia, przystępując do układania budżetu na 2019 rok założyliśmy negatywny scenariusz i przyjęliśmy, że jak polityk mówi, że da, to znaczy, że mówi. Ewentualne dodatkowe środki postanowiliśmy potraktować jako bonus. I dobrze, że tak zrobiliśmy.

NF: Nie dostaliśmy też okresu przejściowego na uporządkowanie spraw związanych z funkcjonowaniem gminy. Z historycznego punktu widzenia data 1 stycznia 2019 jest super, ale sześciomiesięczny okres pozwoliłby spokojnie podejść do rozmaitych problemów. Prosty przykład. Na naszym terenie działa spółka PKS z udziałem jednostek samorządu terytorialnego, w tym powiatu drawskiego. Organizatorem międzygminnego transportu publicznego zbiorowego na mocy ustawy jest powiat. Żeby spełniać ustawowe warunki, autobus musi przejeżdżać przez teren co najmniej dwóch gmin. 1 stycznia linia dowożąca do szkoły i pracy mieszkańców kilku sołectw z dawnej gminy Ostrowice zmieniła status na gminną, bo łączy miejscowości w obrębie już tylko gminy Złocieniec. Więc powiat poinformował nas, że wyrzuca ją ze swojej siatki połączeń. Autobus na razie udało nam się uratować, mamy pomysł na zmianę trasy, aby wjeżdżał na teren gminy Drawsko Pomorskie, wtedy linia utrzymałaby status powiatowej. Jeśli się nie dogadamy, będziemy musieli sami rozpisać przetarg i znaleźć nowego operatora. To wszystko jest zagmatwane i niejasne, co prawnik to inna opinia. Mając okres przejściowy mielibyśmy czas, bez niego działamy w pośpiechu.

 

Przejęliście jakąś szkołę z Ostrowic?

KZ: Drawsko wzięło jedną, my drugą, w Nowym Worowie. I tutaj też wyniknął problem. Kilkanaścioro dzieci z naszej, powiększonej gminy, uczęszcza do szkoły, która znalazła się w Drawsku. Nie możemy ich zabrać, bo tamta placówka jest tak mała, że zaczęłaby mieć problemy z funkcjonowaniem. Musimy rozliczać się z Drawskiem z subwencji oświatowej. Szkoła w Nowym Worowie też jest nieduża, utrzymywana przez pasjonatów, mieszkańcy wkładają dużo serca, żeby funkcjonowała. Liczy 129 uczniów razem z oddziałem przedszkolnym. Ale wymaga doinwestowania, technicznie jest zaniedbana, nie ma sali sportowej, świetlicy ani stołówki. Odstaje od standardu szkół w Złocieńcu, ale pedagogicznie radzi sobie bardzo dobrze. Paradoksalnie, mieszkańcy Worowa są bardziej zadowoleni ze stanu swojej szkoły, niż mieszkańcy Złocieńca ze stanu swoich placówek.

 

A co z urzędnikami, którzy stracili pracę w urzędzie gminy w Ostrowicach?

NF: Przeanalizowaliśmy potrzeby kadrowe i postanowiliśmy zatrudnić sześć osób. Doszliśmy do wniosku, że stan dokumentacji przejmowanej z Ostrowic może być różny, w niektórych przypadkach może nie być jej wcale, dlatego ci ludzie będą dla nas naturalnym źródłem wiedzy. Zresztą w najbliższych latach kilka osób nabędzie uprawnienia emerytalne, zwiększając zatrudnienie, tworzymy bezpieczną poduszkę, zyskujemy pracowników z doświadczeniem samorządowym.

KZ: I zaprawionych w boju. Tamta gmina funkcjonowała tak, że każdy na wszystkim musiał się znać.

 

Z podziałem dokumentacji z Ostrowic nie było problemu?

NF: Od samego początku współpraca z panią komisarz układała się bardzo dobrze. To, co nasi pracownicy uznali za niezbędne, dostaliśmy, reszta została przygotowana do przekazania do archiwum państwowego. W razie potrzeby będziemy mieć dostęp.

 

Jakkolwiek by patrzeć, bez rządowego wsparcia czekają was dodatkowe wydatki, a więc skala inwestycji na terenach starej gminy Złocieniec będzie mniejsza – siły i środki trzeba skoncentrować na nowych sołectwach.

NF: Będziemy działać rozważnie. Musimy przedefiniować wszystkie strategiczne dokumenty gminy, plany gospodarki niskoemisyjnej, adaptacji do zmian klimatu itd. Może wskaźniki, które uzyskamy – dziś ciężko z całą pewnością to stwierdzić, bo jest sporo niewiadomych – spowodują, że znajdziemy się w trybach konkursowych pozwalających na zassanie większych pieniędzy z rozmaitych dotacji i programów wsparcia. To byłaby ewidentna korzyść. Na naszym terenie znajduje się przetwórnia ryb. Zakład na razie nie działa, bo prywatny właściciel ma kłopoty, a na majątek wszedł komornik. Stroną w sprawie, poprzez swój kredyt, jest Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Gdyby Polski Fundusz Rozwoju usiadł z nami do rozmów, to uruchomienie zakładu pozwoliłoby utworzyć nawet 200 nowych miejsc pracy. Wpływy z rozmaitych podatków do naszego budżetu wyniosłyby do 300 tys. zł rocznie, taki zastrzyk finansowy pozwoliłby przyspieszyć inwestycje na przyłączonych terenach. A pewne wydatki są niezbędne. W Złocieńcu umowę na odbiór odpadów mamy podpisaną na 3 lata. Musimy teraz rozpisać przetarg na odbiór odpadów na terenie dawnych Ostrowic. Jeżeli wygra nowa firma, która tam nie działała, to stara zabierze pojemniki na odpady i musimy natychmiast kupić nowe – a to wydatek rzędu 50 tys. zł. Skąd na to wziąć? Trzeba by zabrać mieszkańcom rdzennej gminy Złocieniec – nie mielibyśmy wyjścia, bo to nasz obowiązek. Gdybyśmy dostali te półtora miliona ekstra od rządu, nie byłoby takich dylematów.

 

Półtora miliona to raptem dwie roczne pensje na szczeblu dyrektora departamentu w NBP…

(Śmiech). KZ: Nie mogliśmy czekać na jasną deklarację rządu, że dostaniemy dodatkowe środki. Decyzję, że wchłoniemy część likwidowanej gminy trzeba było podjąć jak najszybciej. Dlatego teraz na te tereny staramy się patrzeć pod kątem potencjału, który w przyszłości będzie można wykorzystać. To oczywiście ogromne wyzwanie działać tak, żeby mieszkańcy starej gminy Złocieniec nie mieli poczucia, że muszą się dzielić pieniędzmi z dawnymi Ostrowicami.

 

A jak ze stawkami podatków lokalnych?

KZ: W związku z tym, że w Ostrowicach wdrożony był program postępowania naprawczego, obowiązywały maksymalne stawki. Dla przykładu, kiedy tam stawka podatku od nieruchomości wynosiła 79 gr, u nas było 75 gr. Nowi mieszkańcy teraz zyskali. U nas metr sześcienny wody i ścieków kosztuje około 11,30 zł, u nich było 14 zł. Też jest taniej. U nas firmy działające w branży turystycznej mają 50-proc. ulgę w podatku od nieruchomości, tam stawka wynosiła 100-proc. A więc pojawi się zachęta do rozwoju branży turystycznej na tamtych ziemiach.

 

Gdybyście byli twardymi finansistami, moglibyście teraz stawki podatków w Złocieńcu podnieść do maksymalnego poziomu, zlikwidować ulgi i wytłumaczyć to brakiem rządowego wsparcia.

KZ: Obiecaliśmy mieszkańcom, że nie będziemy obarczać ich kosztami nowych obszarów. Zresztą, o ile podatki nowym mieszkańcom spadną, o tyle wzrosną im koszty odbioru śmieci i czynsze w budynkach komunalnych. Tam stawki czynszu były ustalane chyba na bazie 1997 roku, wynoszą 1 zł za mkw. W Złocieńcu stawka wyjściowa jest niższa, 31 gr za mkw., ale jest mnożona przez punkty za wyposażenie lokalu, jego położenie, są też punkty jeżeli budynek był poddany termomodernizacji. W efekcie u nas przeciętna stawka to 6 zł za mkw. Podwyżka powinna być więc sześciokrotna.

 

Ci ludzie są tego świadomi?

NF: Chcemy im stworzyć możliwość wykupu mieszkań, nie potrzebujmy mienia komunalnego w tej części gminy. Na szczęście skala problemu nie jest duża, to raptem kilkanaście lokali.

KZ: Ale zanim dojdzie do sprzedaży, trzeba rozwiązać wiele zaskakujących problemów. Okazało się, że przejęliśmy budynki komunalne z lokatorami, które nie mają statusu mieszkalnych, więc teoretycznie nikt nie powinien tam przebywać.  W Ostrowicach taka sytuacja była tolerowana. Tutaj też odczuwamy brak okresu przejściowego.

 

Mieliście okazję do spotkań z mieszkańcami Ostrowic?

KZ: Jeździliśmy od maja zeszłego roku do wszystkich sołectw, spotykaliśmy się ze strażakami z OSP, z mieszkańcami, odpowiadaliśmy na pytania. Niedobrze się stało, że kampania informacyjna odbywała się jednocześnie z kampanią wyborczą. Obiecywałem, że szkoła nie zostanie zlikwidowana, ale ludzie traktowali nas trochę nieufnie. Musieli wierzyć na słowo. Ja bardzo dobrze znam tamte tereny, kiedyś reprezentowałem tych mieszkańców jako radny powiatu drawskiego, byłem wśród założycieli jedynego w Polsce Muzeum PGR w Bolegorzynie, w ówczesnej gminie Ostrowice. Na szczęście mam z nimi dobry kontakt.

 

Złocieniec i Ostrowice funkcjonowały równolegle. Wójt Ostrowic swoją gminę zadłużył w parabankach w stopniu uniemożliwiającym spłatę zobowiązań. Dlaczego to zrobił, skoro sąsiedzi radzili sobie bez tego?

KZ: To był trudny czas, dostępnych było wiele środków unijnych, kto nie zgromadził wkładu własnego, aby z nich skorzystać, ten zostawał w tyle.

NF: Nie chcę tego oceniać. Ja wójta próbowałbym nawet częściowo rozgrzeszyć. Znalezienie w maleńkiej gminie eksperta do spraw zamówień publicznych graniczy z cudem. Wójt nie musi być specjalistą w tych sprawach, podobnie skarbnik. Wyobraźmy sobie, że gmina pozyskuje 2,5 mln zł dotacji unijnej do inwestycji, ale w trakcie kontroli okazuje się, że coś zostało zrobione źle i te 2,5 mln trzeba zwrócić. Co to oznacza dla małej jednostki z 10-milionowym budżetem? Pozostaje zgasić światło i wyjść zamykając drzwi. W Polsce nie ma woli politycznej, by wprowadzić zasadę, że gmina musi liczyć nie mniej niż 20 tys. mieszkańców, bo wtedy jej byt ma ekonomiczne podstawy. Może więc w takim razie marszałek albo wojewoda powinni mieć służby, które pomagałyby małym jednostkom w prowadzeniu postępowań przetargowych, a nawet ten obowiązek wzięły na siebie?

 

Czy brak w Polsce instytucji bankructwa samorządu nie jest zachętą do prowadzenia ryzykownych operacji finansowych?

KZ: W Niemczech to normalne, że słaba gmina, która sobie nie radzi, jest rozbierana przez silniejsze jednostki.

NF: Odwołam się do doświadczeń korporacyjnych. Podmiot zgodnie z kodeksem spółek handlowych tworzy rezerwy na ewentualną spłatę należności przeterminowanych i inne. Dlaczego budżet państwa nie może stworzyć 50-milionowej rezerwy dla gmin mających kłopoty?

 

Bo taki bezpiecznik zmniejszałby u samorządowców poczucie odpowiedzialności.

NF: Nie zmniejszałby, bo są konsekwencje prawne. Nie sądzę, by ktokolwiek świadomie ryzykował niewypłacalność gminy. Wójt M. ma zarzuty karne.

 

Nie za korzystanie z parabanków, tylko za sprawozdawczość.

NF: Ale ewentualne miejsce odosobnienia będzie to samo. Odpowiedzialność karna ciążąca na byłym wójcie i skarbniczce dla każdego jest przestrogą. 

 

Ostatecznie dla mieszkańców Ostrowic chyba dobrze się stało, że trafili do silniejszych jednostek?

KZ: Oni byli już zmęczeni ciągłym poczuciem niepewności i brakiem perspektyw na rozwój gminy. Naszym atutem jest to, że mając stabilny budżet, możemy sobie pozwolić na pewne ryzyko, mamy potencjał i pomysły na to, jak zbudować jedną całość. Przejęte tereny nie będą dla nas motorem napędowym, wręcz przeciwnie, ale tam mieszkają ludzie przyzwyczajeni do trudnych warunków, operatywni, którzy nie mają zakodowanej takiej roszczeniowości, jak mieszkańcy rozwiniętych ziem. Im na dziś wystarczy, że latarnie wreszcie nie będą z oszczędności wyłączane o godzinie 23, że zbudujemy im wodociąg, że poprawi się jakość wody. Jak sołtysi dowiedzieli się, że stworzymy fundusze sołeckie, nie mogli uwierzyć we własne „społeczne” szczęście.

 

Tam nie było takich funduszy?!

KZ: Nie, bo program naprawczy na to nie pozwala. Dostaną 130 tys. zł na 9 sołectw do podziału rocznie plus ekstra 3200 zł każde z nich na zagospodarowanie terenów zielonych. Więc na początek będą mieli trochę do wydania. Pracownicy gospodarczy w tych sołectwach zostaną zatrudnieni  na pół etatu, podobnie pracownicy świetlic. Będziemy tych ludzi tak samo traktować, jak mieszkańców gminy w starych granicach, zgodnie z wcześniejszymi obietnicami. Płacone podatki w pośredni sposób wrócą do nich. Przyjęliśmy zasadę, że urząd miasta i gminy jest przejrzysty, angażujemy mieszkańców w jego tworzenie, wydajemy informatory budżetowe, spotykamy się z mieszkańcami, rozmawiamy. Przymiarki do budżetu zaczynamy już wiosną, zbieramy propozycje wydatków inwestycyjnych. Jeśli będziemy musieli  obejść się bez rządowego wsparcia, to wydłuży nam okres potrzebny na pełne zespolenie starych i nowych terenów, ale jestem przekonany, że sobie poradzimy.

TAGI: dobre praktyki, komunikacja miejska, burmistrz, fundusze unijne, fundusz sołecki, finanse samorządowe, nauczyciele, obiekty budowlane, ochrona środowiska, polityka miejska,

Aby zapewnić prawidłowe działanie i wygląd niniejszego serwisu oraz aby go stale ulepszać, stosujemy takie technologie jak pliki cookie oraz usługi firm Adobe oraz Google. Ponieważ cenimy Twoją prywatność, prosimy o zgodę na wykorzystanie tych technologii.

Zgoda na wszystkie
Zgoda na wybrane