W samorządach

Nie boimy się nowoczesnych technologii

Łomianki jako pierwszy samorząd w Polce wprowadziły system wideoalertu w komunikacji miejskiej. Przymierzają się do zrewolucjonizowania odbioru odpadów z pojemników publicznych. Chcą satelitarnie namierzać dzikie wysypiska śmieci. O rozwiązaniach smart city w 25-tysięcznej gminie opowiada wiceburmistrz Piotr Rusiecki.

Gdańsk, Kraków, Warszawa mogą być smart. Stać je na nowoczesne systemy informatyczne usprawniające zarządzanie miastem i ułatwiających ludziom życie. Czy smart może być też 25-tysięczna gmina, taka jak Łomianki?

Każde miasto, niezależnie od wielkości, jest w stanie wymyślić i wprowadzić u siebie tego typu rozwiązania. Powiem więcej: u nas to zdecydowanie łatwiejsze z uwagi na efekt skali. Projekty smart mają to do siebie, że wymagają pilotażu, nie wystarczy przenieść wprost projekt wymyślony na Zachodzie, trzeba go przetestować na naszej infrastrukturze, w naszym otoczeniu prawnym i w naszych realiach kulturowych. Dlatego mniejsze samorządy mogą być ciekawym polem do eksperymentowania z nowoczesnymi technologiami.

 

Łomianki pokazywane są dziś na największych w Polsce konferencjach poświęconych inteligentnym miastom. Dlaczego?

Bo właśnie testujemy pierwszy w kraju system wideoalertu w autobusach miejskich. Polega na tym, że w sytuacji zagrożenia kierowca naciska przycisk alarmowy i w tym momencie w dyspozytorni operator otrzymuje na ekranie transmisję on-line z kamer zainstalowanych w autobusie. Co więcej, widzi też, co działo się na 10 sekund przed naciśnięciem przycisku. Dzięki temu może natychmiast podjąć decyzję, czy wysłać patrol policji, jeśli w pojeździe doszło do awantury albo rozboju, czy karetkę pogotowia, jeśli pomocy medycznej wymaga pasażer.

 

We współczesnych autobusach instalowane są kamery monitoringu i obraz z nich jest rejestrowany.

Tak, ale zazwyczaj dopiero po zjeździe do bazy można odczytać zawartość dysku. To zajmuje dużo czasu. U nas operator dostaje obraz sytuacji w pojeździe w czasie rzeczywistym. W Polsce kierowcy autobusów standardowo mają telefony komórkowe, przez które mogą wezwać pomoc. Ale proszę sobie wyobrazić, że dochodzi do rozboju. Napastnicy widząc, że kierowca sięga po telefon mogą zaatakować także jego. Wideoalert eliminuje to zagrożenie.

 

W sumie proste i logiczne rozwiązanie.

Proste od strony idei, ale skomplikowane w realizacji. Stoi za nim międzynarodowa firma informatyczna, która współpracuje z dużym operatorem telekomunikacyjnym. Wymaga zaawansowanej technologii rejestracji obrazu i transmisji danych, a także oprogramowania dla stanowiska operatora.

 

Jak się o tej technologii dowiedzieliście?

Zdecydował przypadek. Pewien mieszkaniec Łomianek prowadzi firmę produkującą aplikacje na urządzenia mobilne, utrzymuje kontakty z dużymi firmami z branży IT. I właśnie jedna z takich firm, która system wideoalertu wdrożyła we Francji, a ma przedstawicielstwo w Polsce, szukała możliwości przetestowania produktu w naszym kraju. I tak trafiła do nas. Łomianki to polskie miasto w pigułce: szybko się rozwijamy, jesteśmy otwarci na pomysły, mamy własną spółkę komunikacyjną uruchamiającą linie autobusowe wewnętrzne, a także międzygminne – do Warszawy.

 

Ile was ta technologia kosztowała?

Nic. Firma zaproponowała nam pilotaż, wyposażyła na razie jeden autobus, dostarczyła oprogramowanie, przeszkoliła kierowców i operatora. System działa od września, testujemy go, zgłaszamy uwagi. Za kilka miesięcy podejmiemy decyzję, czy kupić go dla całej floty 30 autobusów. To ciekawe rozwiązanie, bo z naszych badań wynika, że choć komunikacja miejska w Łomiankach jest bezpieczna, jednak ludzie, zwłaszcza starsi, obawiają się korzystać z niej w godzinach wieczornych. A mamy także linię nocną. Te opinie nie dziwią, jeśli wziąć pod uwagę, że w dużych miastach, choćby w Warszawie, dochodzi w autobusach i tramwajach do niebezpiecznych zdarzeń na różnym tle.

 

Czyli wideoalert to wasz pierwszy krok do praktycznej realizacji idei smart city?

Za chwilę będzie drugi, w zupełnie innej dziedzinie. Zgłosiła się do nas spółka, która w partnerstwie z dużym operatorem telekomunikacyjnym oraz Europejską Agencją Kosmiczną chce zrealizować pilotażową usługę ustawienia na ulicach koszy na śmieci wyposażonych w czujniki napełnienia oraz namierzania z satelity dzikich wysypisk. Nasza gmina jest do takiego pilotażu idealna. Mamy 150 publicznych koszy. Czujnik w każdym z nich poprzez sieć GSM będzie przekazywał informacje o ilości odpadów. Po co? Posłuży to do stworzenia harmonogramu opróżniania, pomoże podjąć decyzję, np. o dostawieniu koszy w miejscach, w których dotychczasowe zapełniają się zbyt szybko. Rozplanowanie trasy przejazdu śmieciarek w poszczególnych dniach tygodnia pozwoli spółce zajmującej się odbiorem odpadów wygenerować oszczędności, bo nie trzeba będzie codziennie podjeżdżać do wszystkich koszy w gminie, ale tylko do tych, w których wskaźnik napełnienia przekracza określony poziom. Dla nas, władz miasta, to także istotny krok w kierunku poprawy czystości, bo wyeliminujemy problem wysypujących się śmieci w niektórych miejscach w określone dni tygodnia. Proszę sobie teraz wyobrazić, że taki system wprowadza duże miasto. Oszczędności z tytułu usprawnienia harmonogramu opróżniania koszy stają się naprawdę istotne.

 

A ta technologia ile będzie kosztować miasto?

I znów pana zaskoczę. Zero! To również pilotaż, w którym będziemy uczestniczyć jako partner. Spółka, która zamierza go przeprowadzić, aplikuje właśnie o środki unijne na realizację i termin startu projektu uzależniony jest od skuteczności tych starań. Naszym zadaniem będzie obsługa systemu i zgłaszanie uwag. Dodatkową korzyścią dla nas będzie większa skuteczność w identyfikacji nielegalnych wysypisk. Dzięki specjalistycznemu oprogramowaniu analizującemu obraz z satelity będziemy na bieżąco informowani o miejscach, gdzie ktoś wyrzucił śmieci. Pozwoli nam to instalować kamery, aby móc zarejestrować i namierzyć sprawców. Z dzikimi wysypiskami mamy nieustający problem, ludzie pozbywają się kłopotliwych odpadów z dala od zabudowań, bo nie chce im się ich wieźć do PSZOK-u. Mamy też trochę przyjezdnych, w tym cudzoziemów, którzy pracują w Warszawie, ale u nas wynajmują mieszkania bez zameldowania i niekonieczne chcą stosować się do naszego prawa.

 

W strategii rozwoju Łomianek do roku 2030 jest kilka ciekawych zapisów pokazujących, że gmina chce być smart. Na przykład taki, że wszystkie placówki służby zdrowia oferować będą e-usługi, dzięki którym mieszkańcy zyskają dostęp do usług medycznych za pośrednictwem komputera czy smartfonu. Na czym miałoby to polegać?

Nie mamy szpitala miejskiego, ale na naszym terenie funkcjonuje duży szpital dziecięcy prowadzony przez marszałka, jest też ośrodek zdrowia w budynku zmodernizowanym przez gminę. Rozmawiamy z dyrektorami obu placówek na temat udogodnień informatycznych dla pacjentów. Perspektywa czasowa jest duża, bo chodzi o rok 2030, ale pewne rozwiązania są niezbędne. Nie mamy jeszcze gotowych konkretnych pomysłów, jednak rozmowy trwają i zaowocują w końcu konkluzjami i zobowiązaniami.

 

Łomianki chcą też wprowadzić system kontroli jakości usług publicznych. Jak?

Przede wszystkim rozpoczęliśmy działania mające zwiększyć zadowolenie mieszkańców z obsługi w urzędzie. Sprawdziliśmy, że najwięcej decyzji odmownych wydajemy przy ustalaniu decyzji o warunkach zabudowy. To generuje konflikty. Dlatego teraz gros naszych wysiłków skierowanych jest na opracowanie miejscowych planów zagospodarowania. Na początku 2010 roku tylko jedna czwarta powierzchni gminy była pokryta planami. Do czerwca 2017 r. chcemy, żeby wskaźnik wynosił sto procent. To rozwiąże wiele problemów, ale także zdejmie z nas konieczność obsługi mieszkańców w tym zakresie, bo kwestie pozwoleń na budowę to już domena starostwa. To sprytne, ale korzystne dla nas rozwiązanie. Po drugie, musimy ulepszyć zarządzanie administracją. W tej chwili urząd gminy ulokowany jest w trzech oddalonych od siebie budynkach. Jest problem z obiegiem dokumentów. Systemy informatyczne go nie rozwiążą, bo podpis elektroniczny w Polsce nie funkcjonuje tak jak powinien i ludzie większość dokumentów składają w wersji papierowej. Chcemy skupić wszystkie wydziały w jednym miejscu, dlatego ruszyliśmy z przygotowaniami do budowy ratusza, a przy okazji rynku. Ogłosiliśmy konkurs architektoniczny, wygrała pracowania z Poznania, która przygotowuje teraz projekt. Gmina Łomianki jest młoda, powstała w 1989 roku jako zlepek kilku miejscowości. Tu nie było infrastruktury miejskiej. My ją budujemy od podstaw. Inwestowaliśmy w kanalizację, drogi, teraz przyszła pora na centrum administracyjne. Wiemy, że budowa ratusza zawsze budzi kontrowersje, bo to w końcu pałac władzy, ale taką trudną decyzję trzeba było podjąć i my podjęliśmy ryzyko. W ramach poprawy jakości zarządzania wpadliśmy też na pomysł, żeby w konkursach rekrutacyjnych na stanowiska kierownicze w urzędzie uczestniczyli psychologowie korporacyjni. Dzięki temu naczelnicy wydziałów, wybrani w takiej procedurze, są nie tylko fachowcami, ale mają też kompetencje społeczne do sprawowania swoich funkcji. Mówiąc krótko: zbudowaliśmy fajną, merytoryczną kadrę.

 

Mówimy o kompetentnej i sprawnej administracji, ale problem zadowolenia z usług komunalnych dotyczy też innych płaszczyzn funkcjonowania samorządu.

Chociażby komunikacji miejskiej, od której zaczęliśmy rozmowę. Łomianki to jedna z niewielu gmin na Mazowszu, która nie uruchamia linii autobusowych w drodze przetargów na ich obsługę, tylko ma własną spółkę, która się tym zajmuje.

 

Czy to nie zwiększa kosztów?

Przeciwnie. Spółka została zrestrukturyzowana i dziś zarabia na siebie. Oczywiście komunikacja miejska z natury jest deficytowa, roczne dopłaty z budżetu wynoszą około 5 mln zł. Ale dzięki temu, że podpisaliśmy ze spółką długoterminową umowę, aż do 2024 roku, może ona zaciągać zobowiązania. Wymieniła tabor, dokupiła autobusy, także małe busy do obsługi peryferyjnych linii. Posiadając spółkę komunikacyjną, miasto ma możliwość szybkiego wpływania na jakość usług. Gdyby przewoźnik wyłaniany był w przetargu, autobusy jeździłyby dokładnie tak, jak zapisano w specyfikacji. My mamy elastyczność w kreowaniu polityki transportowej. Jeśli chcemy gdzieś zwiększyć częstotliwość kursów, to zgłaszamy zapotrzebowanie prezesowi spółki, a on, ponieważ podlega radzie nadzorczej, a ta burmistrzowi, szybko reaguje na nasze prośby. Odpada problem renegocjacji kontraktu z przewoźnikiem. Podam ciekawy przykład. Mieszkańcy pewnej części Łomianek zgłaszali postulat uruchomienia nocnego autobusu. W ciągu kilku tygodni taką linię uruchomiliśmy, a trwało to aż kilka tygodni dlatego, że musieliśmy wynegocjować z Zarządem Transportu Miejskiego w Warszawie warunki korzystania z przystanków w stolicy. Możemy też na bieżąco modyfikować taryfę biletową. Kiedy pojawił się pomysł tzw. biletów uczniowskich, szybko je wprowadziliśmy. Za 40 zł miesięcznie uczeń może podróżować wszystkimi liniami na terenie gminy.

 

Czyli pojęcie smart city oznacza nie tylko nowoczesne systemy informatyczne, ale także precyzyjne diagnozowanie potrzeb i szybkie reagowanie w celu podnoszenia jakości życia mieszkańców?

To ciągły proces usprawniania tego, co już funkcjonuje. Proszę mi wierzyć, że w niewielkiej gminie, jak nasza, gdzie nie ma rozbudowanego aparatu urzędniczego, wprowadzanie innowacji jest zdecydowanie łatwiejsze niż w dużym mieście. Łomianki w ogóle mają to szczęście, że są przyjazne do życia. Wystarczy przejść kilometr, aby dojść do Wisły z jej rezerwatami i obszarem Natura 2000, gdy udamy się w drugą stronę, dotrzemy do granicy Kampinoskiego Parku Narodowego. Do centrum Warszawy jest 17 kilometrów. Do stacji metra na Młocinach tylko siedem, wybudujemy tam wkrótce ścieżkę rowerową. Za kilka lat powstanie droga ekspresowa, która przejmie połowę ruchu z obecnej trasy do Warszawy, wtedy skończą się korki. Gdy do tej atrakcyjnej lokalizacji dołożymy nowinki technologiczne, które wprowadzamy, inwestycje w sprawną administrację, komunikację miejską, kulturę, co owocuje ciekawymi wydarzeniami ściągającymi do nas gości nawet z okolicznych miejscowości, to okaże się, że Łomianki są po prostu idealnym miejscem do zamieszkania. I zamierzamy się tym przy każdej okazji chwalić.

Aby zapewnić prawidłowe działanie i wygląd niniejszego serwisu oraz aby go stale ulepszać, stosujemy takie technologie jak pliki cookie oraz usługi firm Adobe oraz Google. Ponieważ cenimy Twoją prywatność, prosimy o zgodę na wykorzystanie tych technologii.

Zgoda na wszystkie
Zgoda na wybrane