W samorządach

Od protestów do referendów?

W Sopocie, Gdańsku i Warszawie grupy mieszkańców niezadowolonych z wysokości opłat śmieciowych chcą doprowadzić do zmiany uchwał, a nawet do referendów.

W Sopocie na czele grupy niezadowolonych stanął biznesmen Ryszard Kajkowski, który w 2010 r. podczas wyborów samorządowych był pełnomocnikiem lokalnego komitetu Kocham Sopot, a potem asystentem przewodniczącego rady miasta. Kilkanaście miesięcy temu wycofał się ze współpracy z radnymi i działa jako szef Stowarzyszenia Republika Sopot, które zbiera podpisy pod obywatelskim projektem uchwały w sprawie opłat za śmieci i referendum w sprawie odwołania Karnowskiego.


W Sopocie opłata śmieciowa uzależniona będzie od metrażu mieszkania i wyniesie 52 gr od metra kw. (odpady segregowane) i 78 gr (zmieszane). Część mieszkańców twierdzi, że uderzy w samotne osoby mieszkające w dużych lokalach.

 

Prezydent Jacek Karnowski uważa jednak, że inicjatorom referendum nie chodzi o dobro mieszkańców, tylko o wywołanie politycznego zamętu. – To działanie zaplecza politycznego ugrupowania Kocham Sopot i PiS-u, które na rok przed wyborami chcą zdestabilizować sytuację w mieście – mówi Karnowski.

 

Emocje nie opadają też w Gdańsku. Tam mieszkańcy także walczą z niesprawiedliwym, ich zdaniem, systemem naliczania opłaty, choć mowy o referendum nie ma. Podobnie jak w Sopocie, za śmieci mają płacić w zależności od metrażu. Radni przyjęli ten sposób za namową urzędników, którzy doszli do wniosku, że jest najprostszy i eliminuje zjawisko „znikania” mieszkańców z ewidencji. W Gdańsku stawkę za odbiór śmieci posortowanych ustalono na 56 gr od metra kwadratowego (odpady posortowane) i 72 gr (zmieszane).

 

Mimo to w mieście ukonstytuował się ruch niezadowolonych i na początku maja złożył obywatelski projekt uchwały, wprowadzającej naliczanie opłaty od liczby osób zameldowanych w nieruchomości. Stawka wynosiłaby 12 zł od osoby w przypadku śmieci niesegregowanych i 9,05 zł za segregowane. W rodzinach wielodzietnych trzecie i kolejne dziecko byłyby zwolnione z opłaty.

 

W Warszawie z kolei rewolucja śmieciowa jest tylko jednym z argumentów za zbiórką podpisów pod wnioskiem o referendum w sprawie odwołania prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz. Tutaj grupę inicjatywną stanowią samorządowcy z lokalnego ugrupowania Wspólnota Samorządowa oraz z PiS. Chcą, żeby ratusz wycofał się z cięć w oświacie, podwyżki biletów i obniżył stawki za wywóz śmieci. Tłumaczą, że władze miasta zafundowały warszawiakom najwyższe w Polsce opłaty za wywóz śmieci. Przygotowali nawet własny projekt uchwały w sprawie stawek: 12 zł (zamiast 19,50 zł) dla gospodarstw jednoosobowych w zabudowie wielorodzinnej, 22,80 zł (zamiast 37 zł) dla dwuosobowych, 29,50 zł (zamiast 48 zł) dla trzyosobowych oraz 43,50 zł (zamiast 56 zł) dla czteroosobowych i większych. Stawka w zabudowie jednorodzinnej wynosiłaby od 18,50 do 53,10 zł – teraz obowiązuje jedna uśredniona stawka wynosząca aż 89 zł od gospodarstwa.

 

Akcje społeczne mogą osiągnąć zamierzony efekt w postaci zmian przyjętych stawek czy referendów w sprawie odwołania władz miast nie wcześniej niż za kilka miesięcy, kiedy nowe zasady gospodarowania odpadami będą już wdrożone. Mogą utrudnić kontrolę nad finansowymi aspektami systemu, którego podstawowym założeniem jest pełne zbilansowanie się. Koniec roku, kiedy przyjdzie pora podsumowywania dochodów i wydatków, może być dla niektórych samorządowców gorący.

TAGI: finanse samorządowe, gospodarka odpadami, rada gminy, ustawa o porządku i czystości w gminach,

Aby zapewnić prawidłowe działanie i wygląd niniejszego serwisu oraz aby go stale ulepszać, stosujemy takie technologie jak pliki cookie oraz usługi firm Adobe oraz Google. Ponieważ cenimy Twoją prywatność, prosimy o zgodę na wykorzystanie tych technologii.

Zgoda na wszystkie
Zgoda na wybrane