W samorządach

Pruszków zdaje bardzo trudny egzamin z oświaty

Lekcje na dwie zmiany we wszystkich podstawówkach, w rekordowej pod względem liczby dzieci szkole aż 9 oddziałów dla pierwszoklasistów!

Oficjalnie 58 tys. mieszkańców, według Komendy Powiatowej Policji już nawet 70 tysięcy. Pruszków to największe miasto tzw. zachodniego pasma Warszawy, nazywane sypialnią stolicy. Świetnie z nią skomunikowane koleją (jest aż trzech przewoźników: Koleje Mazowieckie, Szybka Kolej Miejskiej i Warszawska Kolej Dojazdowa). Poza godzinami szczytu w paręnaście minut można dojechać samochodem przebudowanymi już na sporym odcinku Alejami Jerozolimskimi, a od niedawna i autostradą A2.

 

Nic dziwnego, że deweloperzy, którym brakuje już miejsc w Warszawie i szukają nowych lokalizacji, patrzą na Pruszków łakomym okiem. Kupują od syndyków rozległe działki po upadłych zakładach przemysłowych, kupują nawet niewielkie działki w centrum i wciskają tam kamienice. Co roku w mieście melduje się około 1100 nowych osób. Jeśli dołożyć do tego dodatni przyrost naturalny (+200 urodzeń co roku), kryzys infrastrukturalny jest rzeczą naturalną. W tym roku hekatomba czeka pruszkowską oświatę.

 

Nowocześnie, ale ciasno

W mieście działa sześć publicznych podstawówek. Większość została w ostatnich latach zmodernizowana. Są nowe świetlice, sale sportowe. „Jedynka” w dzielnicy Tworki została 12 lat temu zbudowana od podstaw, to najnowocześniejszy obiekt w mieście. Przy „Szóstce” trwa właśnie budowa okazałej hali sportowej, „Ósemka” od roku cieszy się pięknymi świetlicami dla maluchów.

 

Ale 1 września rodzice i dzieci w tych szkołach znajdą się w zupełnie nowej rzeczywistości. Bo w związku z koniecznością przyjęcia do pierwszy klas sześciolatków urodzonych w pierwszej połowie 2008 roku kilka szkół niemal eksploduje. Najgorzej będzie w „Dwójce” na wielotysięcznym osiedlu Staszica. To typowe PRL-owskie blokowisko, wokół którego powstają wciąż kolejne osiedla stawiane przez miejscową spółdzielnię mieszkaniową i deweloperów.

 

Wzdłuż ul. Działkowej, po której biegnie granica gminy miejskiej Pruszków,  wyrosło potężne osiedle Parzniew, administracyjnie znajdujące się już w obrębie gminy Brwinów. Ale mieszkańcy bloków czują się pruszkowiakami, bo do centrum Brwinowa mają jakieś 4 km, a do osiedla Staszica – kilkadziesiąt metrów. I pomeldowali swoje dzieci u rodzin i znajomych w Pruszkowie, żeby te mogły chodzić do szkół tutaj. Efekt? Samych sześciolatków „Dwójka” będzie musiała we wrześniu przyjąć 116. Doliczając 7-latków, oddziałów pierwszych klas będzie aż dziewięć. Jak je pomieścić?

 

Wiara w dyrektora, mężczyznę

Z kierowania „Dwójką” zrezygnowała dyrektorka, konkurs na to stanowisko wygrał właśnie nauczyciel, informatyk. – Wierzę w jego analityczny umysł i w umiejętność budowania dobrych relacji z rodzicami. Poza tym to dobrze, że dyrektorem będzie mężczyzna, to psychologiczny atut w kontaktach z matkami dzieci – mówi odpowiedzialny za oświatę wiceprezydent Pruszkowa Andrzej Królikowski.

 

Przyznaje, że to będzie trudny początek roku szkolnego. – Będziemy próbowali namawiać rodziców, aby zgodzili się posłać dzieci do innych, mniej obłożonych szkół, liczymy na ich zdroworozsądkowe podejście – dodaje.

 

A to proste nie będzie. Do SP 10, gdzie sześciolatków zgłoszono w Pruszkowie najmniej, bo tylko 19, trzeba pokonać ponad trzykilometrowy dystans przeprawiając się na drugą stronę torów kolejowych. Do „Ósemki” jest bliżej, ale tam zaplanowane są już trzy oddziały wyłącznie dla 6-latków. Do innych szkół też trzeba iść albo jechać trzy, a nawet cztery kilometry. A komunikacja miejska w Pruszkowie jest słaba i urządzona tak, żeby dowieźć ludzi do dworca PKP, a nie łączyć ze sobą dzielnice czy osiedla.

 

Praca na zmiany to atut

Pruszków ewidentnie pada ofiarą korzystnego położenia pod Warszawą, boomu mieszkaniowego i braku perspektywicznego myślenia lokalnych władz. Z tym ostatnim wiceprezydent Królikowski się nie zgadza. – Będziemy rozbudowywać szkołę nr 10 w przemysłowej dzielnicy Gąsin i zbudujemy od podstaw duży kompleks oświatowy w dzielnicy Bąki. Będzie tam przedszkole, podstawówka i gimnazjum – mówi.

 

Prawda jest jednak taka, że na Bąkach szkoła zacznie działać nie wcześniej niż za dwa lata, a sześciolatki do szkoły idą teraz. Za rok, gdy do pierwszych klas pójdą obligatoryjnie dzieci z drugiej połowy rocznika 2008, ścisk w szkołach będzie jeszcze większy. Może nawet trzeba będzie wprowadzić lekcje na trzy zmiany, aby wszystkich pomieścić.

 

Władze Pruszkowa w nauce w systemie zmianowym nie widzą nic złego, a nawet czynią z tego atut. – W organizacji pracy oświaty generalnie przyzwyczailiśmy się, że szkoła to obiekt, który funkcjonuje do godz. 14, a potem zapada cisza. Ale to nieekonomiczne, pozbawia szkoły walorów środowiskowych. Nie widzę powodu, aby obiekty nie funkcjonowały do godz. 16 czy nawet 17. Nie można budować szkół o wysokim standardzie, dobrze wyposażonych, za ciężkie miliony złotych z publicznych pieniędzy, po czym o godzinie czternastej je zamykać – tłumaczy Andrzej Królikowski.

 

Jak mówi, „Wspólnota” powinna zainicjować na swoich łamach dyskusję o roli oświaty niepublicznej, a konkretnie o zasadach jej finansowania. – Szkoła niepubliczna otrzymuje od gminy dotację w wysokości kosztu pobytu dziecka w placówce publicznej wynikającego z subwencji oświatowej. Nie musi respektować Karty Nauczyciela. Tymczasem żąda od rodziców wysokiego czesnego. Jeżeli placówki niepubliczne, czy to szkoły czy przedszkola, korzystają z publicznych pieniędzy, to należałoby wyznaczyć granicę opłat ponoszonych przez rodziców. A mówię o tym dlatego, że rola niepublicznej oświaty powinna być w Pruszkowie większa. Wiem, że budowa szkół to zadanie gminy, ale ludzie oczekują od nas też innych inwestycji, finansowania taniej komunikacji, budowy dróg. Na wszystko pieniędzy nie wystarczy – mówi Królikowski.

 

Trudny start kampanii

Pruszków to raczej bogaty samorząd.  Roczny budżet sięga 170 mln zł, w tym subwencja oświatowa to ok. 26 mln zł. Ale już wydatki na oświatę to blisko 70 mln zł. – Dyrektorzy naszych szkół nie mają problemów typu cieknący dach czy słaba baza sportowa. Na bieżąco remontujemy i modernizujemy placówki. Ale w nowym roku szkolnym będą musieli dobrze rozplanować funkcjonowanie placówek, jakimi kierują, aby optymalnie wykorzystać wszystkie pomieszczenia, którymi dysponują – kwituje Królikowski.

 

Jesień dla władz Pruszkowa nie będzie łatwa także dlatego, że w trakcie rozkręcającej się kampanii przed wyborami samorządowymi donośny może być głos rodziców, narzekających na przepełnione szkoły. Dlatego samorządowcy trzymają w zanadrzu kilka dobrych wiadomości. Ogłoszą np. reformę komunikacji miejskiej, polegającą na uruchomieniu nowych linii, niewykluczone nawet, że wzorem Żor wprowadzą darmowe przejazdy. Rozpocznie się budowa centrum kultury z kinem. A już teraz w letnie weekendy można było popływać po stawie w parku kajakami (bezpłatnie, bo finansuje je miasto), zaś w niedzielne wieczory obejrzeć film w kinie letnim (też za darmo). Dla miłośników muzyki poważnej organizowane są koncerty w sali zabytkowego pałacyku, a dla wszystkich – koncerty pop przy okazji miejskich festynów. Ale czy to ułatwi we wrześniu wytłumaczenie się z niedostatków lokalowych gminnej oświaty?

TAGI: budżet jst, finanse samorządowe, oświata, prezydent miasta, szkoła, wybory,

Aby zapewnić prawidłowe działanie i wygląd niniejszego serwisu oraz aby go stale ulepszać, stosujemy takie technologie jak pliki cookie oraz usługi firm Adobe oraz Google. Ponieważ cenimy Twoją prywatność, prosimy o zgodę na wykorzystanie tych technologii.

Zgoda na wszystkie
Zgoda na wybrane