W samorządach

W tym roku WORP interweniuje we Wrocławiu tak często, że miasto zwiększa dotację

Wrocławscy woprowcy interweniują ponad 150 razy rocznie, w tym nawet 50 sytuacji to akcje ratunkowe.

Zabawie i relaksowi nad wrocławskimi rzekami i akwenami sprzyjają upały. Jednak równolegle rośnie ryzyko wypadków nad wodą. Prezydent Wrocławia Jacek Sutryk mocno akcentuje, że zabawa i relaks powinny być bezpieczne. Władze miasta chcą rozwinąć system bezpieczeństwa na Odrze. – Stąd m.in. tak zdecydowany wzrost wsparcia dla ratownictwa wodnego – podkreśla prezydent Wrocławia, który sam przeszedł szkolenie i na status młodszego ratownika.

 

Obecnie we wrocławskim WOPR pracuje 7-8 ratowników zawodowych, których wspiera 30-40 ochotników. Mają do dyspozycji nowoczesne łodzie motorowe, które są wyposażone w dwustukonne silniki. Odcinek od stanicy przy ul. Na Grobli do bulwaru Dunikowskiego pokonują w zaledwie półtorej minuty. – Czas dotarcia do miejsca zdarzenia ma w takich sytuacjach kluczowe znaczenie – podkreśla Krzysztof Skrzyniarz, szef dolnośląskiego WOPR.

 

Miasto chce aktywnie wspierać WOPR. Stąd decyzja o zwiększeniu rocznej dotacji na tę służbę, z 40 tys. do 140 tys. zł. – Te środki przeznaczymy wyłącznie na paliwo do łodzi i wynagrodzenie zawodowych ratowników. Dzięki temu ratownicy będą dyżurować nie tylko w wakacje, ale do końca roku. I, jak dotychczas, przez całą na dobę – mówi Krzysztof Skrzyniarz.

 

Miasto dofinansuje także remont stanicy WOPR. Naprawy wymaga dach, wymienione zostaną rynny, zamontowany zostanie monitoring. – Kupimy nowy, dwudziestometrowy pomost pływający. Obecny pozwala na cumowanie dwóch jednostek, a niezbędny jest dla czterech-pięciu – zapowiada szef woprowców.

 

Dominik Kłosowski, wrocławski radny, także z doświadczeniem ratownika wodnego: – Sezon się wydłuża, a ludzie, nie tylko wędkarze, lubią spędzać czas nad wodą. Musimy ich monitorować, podpływać, ostrzegać, patrolować. Poza tym mamy już łodzie nie 30-konne, lecz 200-konne, które spalają więcej benzyny, nota bene coraz droższej. To wszystko kosztuje – mówi radny Kłosowski. – Problemem bywają również trwające około pół godziny przeprawy przez śluzy. Stąd też zdarza się, że najpierw transportujemy łodzie na lawecie przez miasto, na sygnale, a dopiero później wodujemy. Dobrze zatem je mieć w różnych częściach miasta – przekonuje Kłosowski.

 

Oprac. na podst. inf. UM Wrocław

TAGI: dobre praktyki, dotacja, polityka miejska, prezydent miasta,

Aby zapewnić prawidłowe działanie i wygląd niniejszego serwisu oraz aby go stale ulepszać, stosujemy takie technologie jak pliki cookie oraz usługi firm Adobe oraz Google. Ponieważ cenimy Twoją prywatność, prosimy o zgodę na wykorzystanie tych technologii.

Zgoda na wszystkie
Zgoda na wybrane