W samorządach

Złoty piasek plaż

O dylematach gmin turystycznych i ryzyku przekopu Mierzei Wiślanej rozmawiamy z burmistrzem Krynicy Morskiej Krzysztofem Swatem.

Jeśli liczyć per capita, Krynica jest najbogatszym miastem w Polsce, liderem inwestycji skutecznie pozyskującym środki europejskie. Ale jest też najmniejszą gminą, w której w ubiegłym roku urodziło się zaledwie czworo dzieci. Jak się rządzi takim samorządem?

Niestety, mamy niewiele ponad 1300 mieszkańców i demografia nas dobija. Teraz w pierwszej klasie jest pięcioro dzieci. Jeżeli rząd zrealizuje swoje zamierzenia i do pierwszej klasy pójdą tylko 7-latki, to w przyszłym roku szkolnym będziemy mieli jednego ucznia. Dlatego mam nadzieję, że rodzice sześciolatków jednak zdecydują się posłać dzieci do szkoły. Te problemy to wynik tego, że nasze miasto funkcjonuje jedynie przez dwa lub trzy miesiące. Tyle trwa pełnia sezonu letniego – lipiec i sierpień. Ostatnio nieco się on wydłuża, pomagają długie weekendy, ale to nadal za krótko. A ponieważ nie ma tu całorocznej pracy, młodzi ludzie wyjeżdżają z Krynicy Morskiej. Osiedlają się tam, gdzie tę pracę znajdą.

 

To paradoks. Młodzież wyjeżdża, bo nie ma pracy, za to w sezonie trudno znaleźć pracowników!

W Krynicy w sezonie letnim przebywa ponad 30 tysięcy turystów, a do pracy w hotelach i ośrodkach wypoczynkowych trudno znaleźć miejscowych, bo każdy prowadzi jakiś swój mały biznes – gastronomię, sprzedaż pamiątek. Nikt nie pójdzie do pracy za tysiąc czy dwa tysiące, bo się z tego nie utrzyma. Na swoim zarobi dużo więcej. Choć, niestety, to i tak nie wystarczy, żeby mógł spokojnie przeżyć za to cały rok. Dlatego sezonowo zatrudniani są przyjezdni.

 

Jaki rodzaj działalności gospodarczej dominuje poza obsługą turystów?

Jest trochę rybołówstwa, niestety w szczątkowej formie, bo zasoby ryb w Zalewie Wiślanym i w Zatoce Gdańskiej są coraz mniejsze. Zaledwie kilkanaście rodzin utrzymuje się wyłącznie z rybołówstwa. Główne źródło dochodu naszych mieszkańców to usługi świadczone turystom.

 

Co robicie w celu wydłużenia sezonu turystycznego?

To dla nas najważniejsze zadanie. Jeśli nam się uda, młodzi nie będą wyjeżdżać, może nawet przyjadą do nas nowi mieszkańcy. Największą nadzieję pokładamy w uzyskaniu przez Krynicę Morską statusu uzdrowiska. Opracowujemy właśnie operat uzdrowiskowy, mamy już świadectwo klimatyczne, które mówi, że w planowanej strefie A klimat ma właściwości lecznicze w odniesieniu do chorób układu oddechowego, układu krążenia, narządów ruchu i alergii skórnych. Pracujemy też nad świadectwem wodnym, które potwierdzi, czy wody solankowe, które mamy na miejscu, są lecznicze i do leczenia jakich schorzeń mogą być stosowane. Po uzyskaniu tych dokumentów operat wraz z dodatkowymi świadectwami złożymy w Ministerstwie Środowiska. Uważamy, że to jedyny możliwy kierunek rozwoju dla Krynicy Morskiej. Bo czyste morze, szerokie plaże z pięknym piaskiem i słońce to nasze atuty. Należą też do nich unikatowe walory przyrodnicze – Mierzeja Wiślana jest zupełnie innym tworem niż Mierzeja Helska. My mamy dużo więcej zieleni, nasze lasy są bogatsze i bardziej urozmaicone, a klimat, jak wykazały badania, ma właściwości lecznicze.

 

Jeszcze przed wyborami zgłosił pan pomysł na korporację dwóch Krynic: Morskiej i Zdroju. Na czym on polega i jak się rozwija?

Pomysł zgłaszałem jako osoba prywatna. Byłem tym zainteresowany, bo moja żona – jak wielu kryniczan – prowadzi działalność gospodarczą związaną z obsługą ruchu turystycznego. Taka współpraca wydawała się nam, mieszkańcom, bardzo interesująca. Inicjatywa wyszła i jest realizowana przez lokalne organizacje turystyczne w obu Krynicach. Zaplanowaliśmy wspólne przedsięwzięcia w zakresie promocji, np. prowadzenie portalu z bazą miejsc noclegowych, będziemy organizować wspólne stoiska na targach turystycznych itd. Spotkaliśmy się w Warszawie, bo to w połowie drogi, i podpisaliśmy list intencyjny. Później zorganizowaliśmy wymianę turnusów dla naszych emerytów. To się spodobało władzom Krynicy-Zdroju i w maju wraz z radnymi wybieram się tam na zaproszenie burmistrza. Chcemy tę współpracę rozwijać nie tylko poprzez organizacje turystyczne, ale także jako miasta. Na razie między samorządami nie został podpisany żaden dokument, ale mamy nadzieję to zmienić. Miasta są dwa, ale Krynica jedna, od morza po góry.  To chyba niezły slogan reklamowy. Dla nas ta współpraca jest szczególnie ważna, bo jesteśmy młodszym miastem, mamy mniej doświadczeń i od Krynicy-Zdroju możemy się wiele nauczyć. Nasz imiennik jest uzdrowiskiem od 200 lat, my o ten status dopiero się staramy. Dlatego cieszy mnie, że po stronie naszego partnera jest rzeczywiste zainteresowane. 1 czerwca z Krynicy-Zdroju wystartuje rajd rowerowy, który przybędzie do nas 11 czerwca, w dzień obchodów 25. rocznicy uzyskania praw miejskich przez nasze miasto. Na ten dzień zaprosimy również władze Krynicy-Zdroju z panem burmistrzem i radnymi.

 

Współpracujecie z odległym miastem, ale chyba jesteście w konflikcie z miastem najbliższym. Chodzi o przekop Mierzei Wiślanej – Elbląg jest bardzo za, rząd jest za, Urząd Morski w Gdyni także, a pan i mieszkańcy Krynicy raczej przeciw.

Przekop to dla mieszkańców Krynicy drażliwy temat. Dotychczas kryniczanie byli pomijani w dyskusji o tym projekcie, a mamy swoje obawy. Turystyka to jedyne źródło utrzymania dla naszych mieszkańców i nie tylko dla nich, bo swoje biznesy związali z miastem także hotelarze z różnych stron kraju. Dotychczas wykonywane przez Urząd Morski opracowania mówią, że przekop jest bardzo uzasadniony ekonomicznie. Ale dla kogo? Dla Elbląga? Może tak, choć tak naprawdę po co te statki mają wpływać do Elbląga? Dzisiejszy Elbląg naprawdę nie jest miastem przemysłowym, oprócz Alstomu nie ma tam innych zakładów, więc zastanawiamy się, co można z tego miasta wywozić. Z drugiej strony, co wwozić do Elbląga, skoro stamtąd nie ma dróg czy kolei, które by prowadziły w głąb Polski.

 

Niebawem będzie S7.

Będzie S7. W swoich opracowaniach Urząd Morski zakłada, że duże kontenerowce będą wpływały do Gdańska i wyładowywały kontenery na nabrzeże. Następnie z tych nabrzeży kontenery będą przeładowywane na małe jednostki, którymi popłyną do Elbląga. To logistycznie duża praca. W tej chwili jest obwodnica południowa Trójmiasta, niebawem S7 połączy z Gdańskiem i Elblągiem i myślę, że wystarczy pół godziny, aby z gdańskiego portu dojechać dwupasmówką do Elbląga. Poza tym trójmiejskie porty mają o niebo lepsze połączenia z miastami w głębi kraju czy wręcz z Europą. Linia kolejowa dochodzi do samego Portu Północnego, obwodnica południowa łączy porty Gdyni i Gdańska z autostradą A1 i dalej ze Śląskiem. A jedyna droga tranzytowa z Elbląga to berlinka prowadząca do Kaliningradu. Ale tam towary można dowieźć drogą morską.

 

Czyli kwestionuje pan popularny w Elblągu argument, że przekop rozwinie ich miasto gospodarczo?

Tak. Uważam, że Elbląg nie jest ośrodkiem gospodarczym tej miary, by mógł zapewnić regularny transport towarów do i z ich portu.

 

Zostawmy Elbląg, walczą o swoje, skoro mają taki pomysł na rozwój. Dlaczego dla was ten przekop ma takie znaczenie?

Z powodu turystyki. Mieszkańcy boją się, że przekopanie mierzei, prace inżynieryjne, które będą temu towarzyszyły i to, co powstanie od strony Zatoki Gdańskiej, czyli falochron, reda, na której będą musiały się zatrzymywać statki zanim wpłyną do kanału, może spowodować zakłócenia w odkładaniu piasku na Mierzei Wiślanej. Naszym bogactwem jest plaża. Szeroka, piaszczysta, o bardzo drobniutkim piasku, którego w innym miejscu w Polsce nie ma. Mierzeja pod tym względem jest naprawdę wyjątkowa. I obawiamy się, że wskutek zakłócenia prądów przez budowle inżynieryjne, plaża w Krynicy może zacząć zanikać. Nikt nam nie dał gwarancji, że tak się nie stanie. Nikt nie myślał o takim rozwoju wypadków, gdy postawał port we Władysławowie, a od tamtego czasu zaczęły się problemy z plażami w Juracie i Jastarni. Urząd Morski raz na dwa lata wydaje olbrzymie środki, żeby refulat z dna zatoki wyrzucić na te plaże, aby one po prostu były. Mniej obawiamy się – choć wcześniej były takie niepokoje – że w trakcie budowy będzie utrudniony przejazd do naszego miasta. W ostatnich opracowaniach mówi się, że powstaną dwa mosty, więc teoretycznie ruch da się kierować zamiennie w zależności od miejsca robót. Jeśli nasze obawy o plaże, ekologię i o dojazd zostaną rozwiane i projekt zostanie zrealizowany, to wszyscy troszkę zyskamy. Pewnie Elbląg najwięcej, samorządy po drugiej stronie Zalewu Wiślanego – Tolkmicko, Frombork, Braniewo – też, i pewnie Krynica też.  Ale – nie daj Boże – jeżeli coś się stanie, to straci tylko Krynica. Bo skutki ekologiczne nie odbiją się na innych samorządach. Nawet Sztutowo nie straci, bo znajdzie się po dobrej stronie przekopu i zostanie na półwyspie.

 

Może przekop wpłynie stymulująco na rozwój turystyki morskiej?

W opracowaniach Urzędu Morskiego stwierdza się, że po wykonaniu przekopu na Zalewie pojawią się tysiące jachtów ze Skandynawii i z Europy Zachodniej. Ale naprawdę będą to jachty balastowe, które pływają po morzu i nie są przystosowane do żeglugi po tak płytkim akwenie, jak Zalew Wiślany. Pływanie po torach wodnych, czyli prostopadle do mierzei, a następnie środkiem równolegle niej, jest nudne. Tym bardziej że jest udrożniona Szkarpawa. Z Wisły na Zalew Wiślany można dostać się przez śluzę Gdańska Głowa, przez most zwodzony w Drewnicy i zabytkowe mosty zwodzone w Rybinie, odwiedzając piękne rzeki Szkarpawę i Wisłę Królewiecką z naturalną przyrodą, kwiatami wodnymi i ptactwem, czego nie znajdzie się w Europie Zachodniej, bo tam rzeki uregulowane zostały praktyczne do postaci kanałów. Prawdziwy turysta wolałby taką trasę na Zalew, niż przekop.

 

Czy to oznacza, że nie ma żadnych zachęt dla waszego miasta?

Politycy mówią, że jest przygotowana specjalna oferta dla Krynicy. Ale dotychczas ani ja, jako burmistrz miasta, ani żaden z mieszkańców takiej oferty nie widział. Na dodatek dowiaduję się, że Unia Europejska nie zamierza finansować małych portów, jak Kołobrzeg, Ustka czy Elbląg. A przekop pochłonie ogromne środki, bo to nie tylko prace ziemne na mierzei. To także 5-metrowej głębokości tor wodny, to pogłębienie kanału do Elbląga, to budowa nowych mostów. A potem trzeba będzie to wszystko utrzymywać w technicznej sprawności. Suma nakładów może przekroczyć zyski z uruchomienia portu. Myślę, że gdyby te pieniądze przeznaczyć dla samorządów wokół Zalewu Wiślanego, to gospodarczo bardziej by one zyskały.

 

 

 

Aby zapewnić prawidłowe działanie i wygląd niniejszego serwisu oraz aby go stale ulepszać, stosujemy takie technologie jak pliki cookie oraz usługi firm Adobe oraz Google. Ponieważ cenimy Twoją prywatność, prosimy o zgodę na wykorzystanie tych technologii.

Zgoda na wszystkie
Zgoda na wybrane