Rozmowy Wspólnoty

Samorządy są w stanie produkować tańszą energię

– Prąd wytwarzany przez nasz zakład jest atrakcyjny cenowo, dlatego pracujemy nad poszerzeniem możliwości produkowania go na własne potrzeby. Samodzielnie jesteśmy w stanie pokryć już około 25 proc. zapotrzebowania jednostek miejskich na energię elektryczną – mówi Piotr Krzystek, prezydent Szczecina.

Powstały w 2017 roku EkoGenerator, czyli spalarnia odpadów, dostarcza prąd bezpośrednio dla celów miejskich dzięki uzyskanej koncesji na obrót energią elektryczną. Jakie trudności trzeba było pokonać, aby otrzymać tę koncesję?

Z uwagi na obowiązujące dziś na rynku ceny, nawet regulowane przez rząd, ten prąd jest dla nas bardzo ważny. Dzięki niemu przynajmniej w części działalności miasta możemy korzystać z tańszej energii. Ta pozyskiwana ze spalarni służy nam do oświetlenia ulic i pracy sygnalizacji świetlnej. Korzystają z niej też niektóre jednostki, na przykład Szczeciński Park Naukowo-Technologiczny. W naszej działalności, oprócz oświetlenia ulicznego, mamy jeszcze sektor wodnokanalizacyjny, tramwaje oraz obiekty użyteczności publicznej, dla zasilania których prąd musimy kupować na rynku. EkoGenerator w Zakładzie Unieszkodliwiania Odpadów produkuje aż 65 tysięcy MWh rocznie, więc jest dla nas bardzo ważny. Cena energii oferowanej przez ZUO wynosi poniżej 300 zł/MWh i jest dużo niższa od ceny rządowej, która oscyluje w okolicach 750 zł netto/MWh. Do ceny samej energii kupowanej na rynku trzeba jeszcze doliczyć opłaty przesyłowe. Ten skok cen to dla miasta ogromny wzrost kosztów powodujący poważne problemy w spięciu wydatków bieżących, bo wcześniej kupowaliśmy prąd w granicach 380–500 zł za MWh. Nic dziwnego, że prąd produkowany przez nasz zakład jest bardzo atrakcyjny cenowo i że nadal pracujemy nad poszerzeniem możliwości wytwarzania energii ma własne potrzeby. Oczywiście do tego, aby móc korzystać z lepszych cen i dystrybuować własny prąd, potrzebna nam była koncesja, bo obrót energią jest w Polsce koncesjonowany. Sam proces jej pozyskania były długi i sformalizowany, trzeba było spełnić wymogi ustawowe, ale nie było to przedsięwzięcie trudno osiągalne czy niezwykłe.

 

Jaką część zapotrzebowania miasta pokrywa energia wyprodukowana w EkoGeneratorze?

Samodzielnie jesteśmy w stanie pokryć około 25 proc.

 

Jakie oszczędności osiągnęliście produkując energię na własne potrzeby zamiast kupować ją w Enei?

Trudno tu mówić o oszczędnościach, lepiej mówić o ograniczeniu wzrostu kosztów wynikających z cen rynkowych w tej części, gdzie korzystamy z własnego prądu. Natomiast ceny rynkowe uderzyły nas w pozostałych 75 proc., szczególnie w komunikacji miejskiej. Same tramwaje zużywają kolejne 25 proc. naszego zapotrzebowania na energię.

 

W związku z tym wzrosły ceny biletów w transporcie miejskim, czy miasto rekompensuje różnicę kosztów z budżetu?

Od lat prowadzimy w Szczecinie politykę niskich cen biletów komunikacji publicznej, utrzymujemy je na niezmienionym poziomie od 2012 roku. To nasz sposób na zachęcanie mieszkańców do korzystania z transportu zbiorowego. Cieszy nas, że z komunikacji chętnie korzysta młodzież, studenci, ludzie starsi oraz spora grupa szczecinian, którzy nie mają samochodów. Zauważamy stały wzrost liczby osób korzystających z transportu zbiorowego, choćby w ostatnim roku mamy pasażerów o kilka procent więcej.

 

Jakie będą następne kroki Szczecina w celu uzyskania większej niezależności energetycznej?

Od lat pracujemy nad wykorzystywaniem zielonej energii, albo inaczej mówiąc alternatywnych źródeł energii. Przykładem mogą być inwestycje wodociągów szczecińskich w instalacje fotowoltaiczne. Innym projektem ZWiK jest montaż turbin na głównym rurociągu doprowadzającym wodę do Szczecina z jeziora Miedwie. Jezioro jest położone powyżej miasta, więc wodę musimy wyhamowywać przed rozdysponowaniem jej na różne obiegi i pompownie. Zainstalowaliśmy turbiny produkujące pewną ilość prądu, co pozwala tę instalację chociaż częściowo zasilić. Dzięki tym przedsięwzięciom koło 30 proc. energii wykorzystywanej przez Zakład Wodociągów i Kanalizacji pochodzi z własnych źródeł, a ponieważ wodociągi mają tereny do wykorzystania, na przykład w strefach ochronnych ujęć wody, będą inwestowały w kolejne farmy fotowoltaiczne. To powinno być bardzo korzystne dla mieszkańców, bo energia elektryczna jest jednym z ważniejszych czynników kształtujących taryfę za dostarczanie wody i odbiór ścieków.

Po drugie, mamy instalacje fotowoltaiczne na około 50 różnych placówkach miejskich. To również daje nam pewien zasób energii i wzmacnia działania polegające na jej oszczędzaniu. Dotyczy to zarówno energii elektrycznej, jak i cieplnej – stosujemy energooszczędne źródła światła, wprowadzamy bardziej finezyjne systemy zarządzania zużyciem energii, ocieplamy budynki. To kompleks zadań, które systematycznie realizujemy, aby energię oszczędzać. I to się nam udaje, bo kwartał po kwartale widzimy spadek zużycia prądu, mimo że zakres działań naszych instytucji nie zmniejszył się.

 

Czy miasto ma odpowiednie kompetencje i możliwości, aby sprostać wyzwaniom technicznym wiążącym się z produkcją i dystrybucją energii z OZE? Chodzi m.in. o dostosowywanie się do zmiennego zapotrzebowania, magazynowanie energii, relacje z innymi producentami, a szczególnie z dystrybutorami.

Bierzemy te problemy pod uwagę. Wszystkie nasze inwestycje są analizowane pod kątem dostępności sieci i możliwości przesyłu. Dlatego naszą miejską farmę fotowoltaiczną będziemy budowali w sąsiedztwie Zakładu Unieszkodliwiania Odpadów, który ma trafostacje, jest w stanie przyjąć wyprodukowaną energię i wprowadzić ją do systemu sieci elektroenergetycznych. Ale techniczne problemy na tym się nie kończą, widzimy to na przykładzie stacji uzdatniania wody Pilchowo, gdzie mamy możliwość okresowego wyłączania instalacji i korzystamy z tego, kiedy nie ma możliwości przesyłu prądu przez zbyt słabą sieć. Ta sytuacja jest wielkim wyzwaniem dla Polskich Sieci Elektroenergetycznych i dla Enei. Odrębnym problemem jest kwestia magazynów energii, bo tu nie ma jeszcze w pełni wydajnych technologii, a te, które istnieją, są drogie. Myślę, że z czasem będziemy takie rozwiązania wdrażać, choćby dlatego, że mamy kilka firm pracujących nad tymi technologiami. Na to są potrzebne środki zewnętrzne, KPO czy fundusze strukturalne mogłyby nam dużo pomóc. I nawet nie chodzi o dotacje, preferencyjne kredyty też mogłyby ożywić tę działalność. Z budżetu samorządu trudno wyłożyć pieniądze na takie przedsięwzięcia. Sama farma fotowoltaiczna to grube miliony złotych, więc trzeba mieć świadomość, że nie będzie to zadanie łatwe. Ale kierunek jest znany, wiemy, że węgiel nie jest paliwem, które powinno być w Polsce używane, więc krok po kroku powinniśmy od niego odchodzić. Mamy coraz więcej pojazdów elektrycznych w naszym taborze, wiele aut elektrycznych kupują nasi mieszkańcy, więc zapotrzebowanie na energię będzie stale rosło.

 

Jednak od węgla nie uda się nikomu szybko uciec, nawet w Szczecinie, bo ciepłownictwo nie stoi samą spalarnią odpadów.

To prawda, ale pracujemy nad geotermią. Chcemy wykorzystać wody geotermalne, które pod Szczecinem występują, będziemy też inwestować w pompy ciepła, ale mamy świadomość, że te działania wszystkich spraw nie załatwią. Zapotrzebowanie miasta na energię cieplną liczone jest w setkach megawatów, a projekty, o których mówię, to zaledwie dziesiątki megawatów. Trzeba będzie szukać wielu rozwiązań, większej dywersyfikacji źródeł. W ramach tych dążeń montujemy pompy ciepła nawet na naszych kominach w celu wtórnego odzysku energii. To nie są rozwiązania tanie, dlatego – jeszcze raz podkreślę – tak ważny jest dostęp do środków zewnętrznych.

 

W XIX wieku, w początkach elektryfikacji, obok prywatnych kompanii istotną rolę w zaopatrzeniu miast w energię elektryczną odgrywały samorządy miejskie. Potem zajęły się tym firmy prywatne, państwowe, miasta przestały traktować to jako swoje zadanie. Czy sądzi pan, że samorządy na trwałe wracają do starej praktyki?

Myślę, że tak. Jest kilka powodów. Na przykład z punktu widzenia strategicznego bezpieczeństwa państwa dywersyfikacja źródeł energii elektrycznej i cieplnej jest pożądana. Im więcej podmiotów będzie produkowało energię, tym bardziej bezpieczne to będzie dla systemu zaopatrzenia ludności oraz infrastruktury, zmniejszy zagrożenie sabotażem czy skutkami konfliktów. Jakiś czas temu przeżyliśmy w mieście awarię jednego z kluczowych bloków ciepłowniczych i jedynie dzięki dodatkowym źródłom energii udało się zminimalizować dolegliwości awarii dla mieszkańców. Po drugie, monopole są mało innowacyjne, nie sprzyjają poszukiwaniu nowych rozwiązań. Polska jest tego przykładem. Już dawno powinno się podjąć modernizację sieci, poszukiwanie alternatywnych dla węgla źródeł energii, ale monopol państwa, który zawsze istniał w dziedzinie energetyki, powodował, że nie było presji na wprowadzanie zmian. Dzisiaj płacimy za to wysoką cenę. Jestem przekonany, że kwestie energetyczne powinniśmy pozostawiać w rękach samorządów. One sobie z tym doskonale poradzą. My w Szczecinie mamy pomysły, mamy specjalne biuro koordynujące sprawy wykorzystania energii, jesteśmy członkiem klastra energetycznego i gdy tylko technologia i finanse pozwolą, będziemy korzystali z magazynów energii.

 

Samorządy narzekają na problem finansowania wydatków bieżących. Wprawdzie rząd obiecuje kolejną, podobną jak w latach ubiegłych, transzę na ratowanie tych wydatków, ale nie wiadomo, jak środki podzieli. Jak sytuacja z wydatkami bieżącymi wygląda w Szczecinie?

Ten problem jest tak wielki, bo rozmontowano nasz system finansowania. Do niedawna opierał się on na stabilnych i rosnących wraz ze wzrostem gospodarczym dochodach z podatku PIT, które w pewnym zakresie rekompensowały niedostatki finansowania oświaty czy pomocy społecznej. Obecnie wskutek zmiany stawek dochody z tego źródła w wartościach bezwzględnych zmalały, a mamy inflację, presję płacową, wzrost cen wszystkich towarów i usług powyżej wskaźnika inflacji. W tej sytuacji oferuje się nam finansową kroplówkę, a normalna sytuacja powinna wyglądać tak, że samorząd radzi sobie bez takiego wspomagania. Obecnie negocjujemy z rządem sposób podziału oferowanych środków, a powinny one do nas trafiać według jasnego i dawno zdefiniowanego algorytmu. Rząd często mówi o transparentności, jednak w zakresie finansów publicznych tej transparentności brakuje. Co więcej, na zmianach podatkowych korzystnych dla mieszkańców straciły tylko samorządy, bo rząd wyjął z systemu składkę zdrowotną, poszerzył zakres podatku zryczałtowanego, w którym samorząd nie partycypuje, natomiast zostawiając więcej pieniędzy w kieszeniach Polaków zwiększył swoje dochody z tytułu podatku VAT, który zawsze rośnie wraz z poziomem wydatków obywateli. Samorządy, realizując ogromną ilość zadań publicznych dla mieszkańców, zostały pozbawione źródeł finansowania na adekwatnym poziomie, co jest niezgodne z konstytucją. W rezultacie tej polityki na jesieni samorządy będą traciły płynność, a rząd będzie je ratował kroplówką. W normalnym państwie nie może być tak, że od życzliwości rządu czy samego premiera zależy, czy samorządy będą funkcjonowały czy nie. To zagraża normalnemu funkcjonowaniu państwa.

Aby zapewnić prawidłowe działanie i wygląd niniejszego serwisu oraz aby go stale ulepszać, stosujemy takie technologie jak pliki cookie oraz usługi firm Adobe oraz Google. Ponieważ cenimy Twoją prywatność, prosimy o zgodę na wykorzystanie tych technologii.

Zgoda na wszystkie
Zgoda na wybrane