Rozmowy Wspólnoty

Gorset prawny staje się zbyt ciasny

O stopniowym ograniczaniu samodzielności decyzyjnej gmin, nadmiernie zbiurokratyzowanych procedurach wnioskowania o środki unijne, a także o nie najlepszych nastrojach wśród rolników, opowiada Bogdan Kemnitz, wójt gminy Kleszczewo.

Rozmawiamy w przededniu wyborów. Pan ma za sobą 34 lata kierowania gminą, proszę powiedzieć, jak przez te lata zmieniały się nastroje samorządowców oraz warunki rozwoju gmin wiejskich w Polsce?

W pierwszych latach odrodzonego samorządu wśród radnych i zarządów zapanowała prawdziwa euforia. Gminy zyskały szeroką autonomię, przepisy pozwalały nam na bardzo dużo, obowiązywała zasada, że co nie jest przez prawo zabronione, jest dozwolone. To ułatwiało prowadzenie inwestycji, zwłaszcza że bardzo pomagało nam społeczeństwo. Pamiętajmy, że były to czasy tzw. czynów społecznych, w które mieszkańcy bardzo się angażowali. Kiedy rozpoczynałem pracę wójta, w gminie Kleszczewo było zaledwie 50 telefonów, tak więc pierwsze zadania to była telefonizacja i naprawa dróg będących w fatalnym stanie. Muszę przyznać, że kiedy zabraliśmy się za budowę sieci telefonicznej, dostaliśmy sporą pomoc od Telekomunikacji Polskiej. Pojawiły się możliwości uruchomienia dodatkowych central, rozwijaliśmy sieci na terenie wszystkich miejscowości. Jako następne duże zadania infrastrukturalne podjęliśmy systemową gazyfikację gminy oraz modernizację i budowę szkół.

Przed wejściem do Unii Europejskiej środków było coraz mniej, było coraz więcej trudności, ale kiedy pojawiły się środki przedakcesyjne inwestycje ruszyły, więc zastój nie trwał długo. Dzięki środkom unijnym byliśmy w stanie realizować duże przedsięwzięcia infrastrukturalne, jak budowa oczyszczalni ścieków czy kanalizacji sanitarnej. Szczególnym impulsem dla przeobrażeń transportu publicznego w naszej gminie był program Zintegrowanych Inwestycji Terytorialnych. W ostatnich latach nastąpił pewien zastój w naborach unijnych, ale na szczęście tę lukę z nawiązką uzupełniły środki krajowe, których była, przynajmniej w mniejszych i średnich gminach, bezprecedensowa ilość. Mogliśmy realizować dużo zadań drogowych, kanalizacyjnych, inwestycji oświatowych i w zakresie bezpieczeństwa. Mam nadzieję, że ten trend będziemy mogli kontynuować korzystając z uruchamianych od niedawna środków unijnych.

W czasie tych 34 lat następowały duże przeobrażenia samorządu. Pierwszym szczególnym wyzwaniem było przejęcie zadań oświatowych. Na początku nie było to obowiązkowe, ale w naszym przypadku oświatę przejęliśmy gdy tylko stało się to możliwe, ponieważ zawsze uważaliśmy, że najlepiej, kiedy rozwiązywaniem problemów zajmuje się samorząd. Punktem zwrotnym w funkcjonowaniu samorządu gminnego było wejście drugiego etapu reformy i utworzenie samorządowych powiatów i województw. Akurat tę zmianę oceniam negatywnie, bo powiat zabrał gminom sporo kompetencji, które były dobrze wykonywane na miejscu i przydatne mieszkańcom. Mam na myśli chociażby rejestrację pojazdów i wydawanie pozwoleń na budowę. Paradoksem jest, że w gminach pozostała ewidencja ludności, ale już ewidencja przyczepek samochodowych trafiła do powiatu. Podobnie z pozwoleniami na budowę, które przecież są silnie związane z pozostawionym w gminach planowaniem przestrzennym – ostateczna interpretacja zapisów planu zagospodarowania należy do urzędników starostwa. Problemem jest też podział zadań w zakresie utrzymania dróg. Sytuacja jest nieprzejrzysta dla mieszkańców, którzy nie rozumieją, co oznacza, że jedna droga jest gminna, kolejna już powiatowa, a jeszcze inna wojewódzka – dla ludzi za stan wszystkich dróg odpowiada wójt.

 

Czy to znaczy, że z upływem lat euforia zamieniała się w pesymizm?

Choć wraz z wprowadzaniem kolejnych unormowań prawnych stopniowo ograniczano nam swobodę podejmowania decyzji, ustalano, że nie mogą one wychodzić poza zakres określony w ustawach, przez co pierwotny entuzjazm nieco uleciał, jednak nie można mówić, że zastąpiło go czarnowidztwo. Po prostu, należało dostosować się do nowej filozofii funkcjonowania. I chociaż obecnie gorset prawny jest coraz ciaśniejszy, na przykład nie wolno radom gmin wydawać przepisów porządkowych nawet w tak oczywistych sprawach, jak zobowiązanie właścicieli nieruchomości do usunięcia chwastów rozsiewających się na sąsiednie pola, to jednak samorząd nadal pozostaje kreatywny w rozwiązywaniu problemów.

 

Podczas spotkania ośmiokadencyjnych wójtów i burmistrzów w Senacie powiedział pan, że pewne postulaty od lat bezskutecznie są kierowane do władz krajowych. Jakie to postulaty?

Podałem przykład wystąpienia Stowarzyszenia Gmin i Powiatów Wielkopolski w sprawie krajowego programu oczyszczania ścieków komunalnych. W gminach takich jak nasza, z dużym przyrostem liczby mieszkańców, gdzie zagospodarowanie terenu zmienia się dynamicznie, dokładne wyszczególnianie działek kwalifikujących się do skanalizowania jest niezasadne, gdyż zanim kolejna zmiana w programie zostanie zatwierdzona na szczeblu krajowym i unijnym, staje się już nieaktualna, tymczasem ujęcie w KPOŚK jest warunkiem otrzymania dofinansowania na budowę kanalizacji z programów regionalnych. W całą procedurę jest zaangażowanych mnóstwo osób, od szczebla gminy aż po Brukselę, choć wiadomo, że kanalizacja sanitarna powinna powstawać wszędzie tam, gdzie jest potrzebna, gdyż wywożenie ścieków beczkowozami jest kosztowne i szkodliwe dla środowiska, a transport oznacza emisje. Bywa, że ludzie, których nie stać na kosztowną usługę, pozbywają się ścieków w sposób niekontrolowany. A wystarczyłoby wprowadzić kryteria, na jakich sieć może być dofinansowana oraz prostą sprawozdawczość i problem zostałby rozwiązany. Zwykle zlecamy takie opracowania firmom zewnętrznym, ponosimy koszty biurokracji, a czasami z przyczyn od nas niezależnych tracimy szansę na dofinansowanie inwestycji.

Na spotkaniu w Senacie podałem też przykład procedury wyboru dyrektorów szkół. Dyrektor to jedna z najważniejszych funkcji w jednostce samorządowej, ale wójt praktycznie nie ma wpływu na to, kto na tym stanowisku zostanie zatrudniony. W komisjach konkursowych przedstawiciele samorządu zwykle są w mniejszości, na dodatek wójt nie może być ich członkiem. W efekcie jako pracodawca nie może nawet przepytać kandydata, którego ma zatrudnić, jakie ma kompetencje i co zamierza wnieść do funkcjonowania placówki.

 

Jednym z kluczowych problemów gmin wiejskich są właśnie sprawy oświaty. W jakim kierunku powinny pójść rozwiązania organizacyjne?

Przede wszystkim powinno się jednoznacznie określić, kto odpowiada za organizację oświaty w gminach. Mamy dzisiaj silny dualizm, wiele kompetencji jest podzielonych pomiędzy gminę i kuratoria. To nie służy sprawnemu zarządzaniu.

 

Środki europejskie znacząco poprawiły możliwości rozwoju infrastrukturalnego i społecznego w gminach. Czy i w jakim obszarze pożądane byłyby zmiany w przygotowaniu i realizacji projektów z wykorzystaniem tych środków?

Wraz z wejściem do Unii Europejskiej poznaliśmy w Polsce, co znaczy biurokracja. Aby móc starać się o środki, trzeba mieć przygotowaną strategię, studia wykonalności, dysponować masą dokumentów planistycznych. W większości przypadków sprawa dotyczy standardowych zadań inwestycyjnych i niezrozumiałe jest, po co potrzebne są takie opracowania. Czy przebudowa istniejącej drogi gminnej lub budowa sieci kanalizacyjnej na osiedlu mieszkaniowym muszą być poprzedzone długotrwałą procedurą środowiskową? Z pewnością te opracowania potrzebne są przy dużych inwestycjach, jak lotniska, fabryki czy drogi ekspresowe, jednak przy niewielkich zadaniach z zakresu gospodarki komunalnej nie mają sensu. Tak skomplikowanych procedur jest stanowczo za dużo.

Kiedy krótko po akcesji do Unii byliśmy w Brukseli i pytaliśmy o nadmiernie rozbudowane procedury pozyskiwania środków, poinformowano nas, że wymagania administracyjne są określane przez państwa członkowskie i komisja procedur nie narzuca. Powiedziano wówczas, że Polska jest liderem pod względem stopnia ich skomplikowania. Czy tak jest, nie wiem, faktem jest jednak, że wymagania dotyczące wniosków są bardzo zbiurokratyzowane, a ostatnie doświadczenia z wydatkowania środków krajowych pokazały, że o dotacje inwestycyjne można ubiegać się zdecydowanie prościej.

Warto też zauważyć, że nie zawsze możemy korzystać ze środków europejskich na najbardziej potrzebne z naszego punktu widzenia zadania. Pieniądze kierowane są na odgórnie określone cele, a te często nie są zbieżne z najważniejszymi potrzebami. W tej sytuacji gminy, nie chcąc rezygnować ze środków europejskich, składają wnioski na zadania, które są akurat dostępne w programach, niekiedy odkładając na później pilniejsze tematy.

 

W ostatnich 34 latach pana gmina przeszła ogromne przeobrażenia – chodzi głównie o przecięcie jej na trzy części autostradą A2 i ekspresówką S5. Jak rolnicy radzą sobie z tą sytuacją i ewentualnie jakie są korzyści dla gminy?

Na szczęście, prawie wszystkie drogi łączące poszczególne miejscowości zostały zachowane dzięki wiaduktom wybudowanym podczas realizacji tras szybkiego ruchu. Oczywiście, nie w każdym miejscu można przejechać z pola na pole, natomiast od kiedy powstał węzeł Kleszczewo, z którego można wjechać na ekspresówkę i autostradę, wzrosło zainteresowanie przedsiębiorców. Powstają zakłady, tworzone są miejsca pracy i rosną dochody podatkowe do budżetu gminy. To wprawdzie dopiero początki, ale korzyści wynikające z tego układu komunikacyjnego już zaczynamy odczuwać.

 

Położone tuż obok Poznania Kleszczewo było jednak gminą rolniczą. W jakim zakresie się to zmieniło i jaka jest kondycja rolnictwa w gminie?

Dzisiaj określamy naszą gminę jako wielofunkcyjną. Jest miejsce na mające bogatą tradycję rolnictwo, oparte na wysokiej klasie bonitacyjnej gleb i nowoczesnych sposobach gospodarowania, jak i na rozwój budownictwa mieszkaniowego zwłaszcza w sąsiedztwie Poznania i Swarzędza, a w związku z trasami szybkiego ruchu także na działalność gospodarczą.

Gdy mówimy o rolnictwie dzisiaj muszę to mocno powiedzieć, że sytuacja rolników jest naprawdę dramatyczna. Nie ma w tym określeniu przesady. Ceny skupu drastycznie spadły, są problemy ze zbytem płodów rolnych, a koszty zakupu środków produkcji poszybowały w górę. Dodatkowo rolników oburza, że urzędnicy Unii Europejskiej w większym stopniu dbają o interesy producentów rolnych kraju spoza Unii, jakim jest Ukraina, niż wczuwają się w położenie rolników państwa członkowskiego, którym jest Polska. Rozwiązania w zakresie Zielonego Ładu zagrażają egzystencji gospodarstw rodzinnych. Nastroje naprawdę są złe i konieczne są działania, które pozwolą ustabilizować sytuację ekonomiczną gospodarstw rolnych.

 

Startuje pan w tych wyborach na swoją dziewiątą kadencję. Proszę powiedzieć, w jakim kierunku chce pan prowadzić gminę w kolejnych pięciu latach?

Mamy jeszcze sporo do zrobienia w zakresie kanalizacji sanitarnej i budowy dróg. Mamy bardzo duży przyrost ludności, co oznacza, że musimy na bieżąco nadążać z infrastrukturą oświatową dla nowych mieszkańców. Chcemy nadal rozwijać gminny transport publiczny. Jest się czym zająć i nie da się powiedzieć, że mamy wszystko zrobione i można odpocząć.

Aby zapewnić prawidłowe działanie i wygląd niniejszego serwisu oraz aby go stale ulepszać, stosujemy takie technologie jak pliki cookie oraz usługi firm Adobe oraz Google. Ponieważ cenimy Twoją prywatność, prosimy o zgodę na wykorzystanie tych technologii.

Zgoda na wszystkie
Zgoda na wybrane