W referendum wzięło udział 19.926 bytomian, co daje frekwencję na poziomie 16 proc. Za odwołaniem Damiana Bartyli opowiedziało się 17.300 głosujących, a przeciwko - 1087. Referendum odbyło się na wniosek rady miasta i jest następstwem nieudzielenia prezydentowi absolutorium z wykonania budżetu za 2016 rok. Uchwałę radni podjęli 5 września. Później jej zgodność z prawem analizował nadzór prawny wojewody, wreszcie komisarz wyborczy ustalił termin głosowania na pierwszą niedzielę grudnia.
Wykonanie budżetu za zeszły rok negatywnie zaopiniowała Regionalna Izba Obrachunkowa i ten fakt stał się dla radnych głównym argumentem dla konieczności rozpisania referendum. Ale kontrowersji związanej z osobą prezydenta było więcej. Opozycja twierdziła, że nie radzi on sobie z problemem śmieci, a miastem wstrząsają kolejne afery – jedna związana z podejrzanym sponsoringiem klubów sportowych przez Bytomskie Przedsiębiorstwo Komunalne, a druga to podsłuchowa (we wrześniu przed sesją rady miejskiej kilkoro radnych otrzymało koperty, w których były pendrive'y z zapisem ich rozmów prowadzonych w biurze przewodniczącego rady miejskiej). Inicjatorzy referendum zarzucali też prezydentowi, że nie radzi sobie z rewitalizacją miasta i obarczali go winą za złą sytuację finansową Bytomia.
Damian Bartyla rządzi Bytomiem od października 2012 r., kiedy to wygrał przedterminowe wybory. Jego poprzednik Piotr Koj stracił stanowisko właśnie w wyniku referendum, a Bartyla działał w 2012 roku na rzecz tamtego referendum.