W samorządach

Jak laserem zinwentaryzować miasto

O technologii skanowania laserowego przestrzeni miejskiej rozmawiamy z Krzysztofem Wojciechowskim – prezesem zarządu spółki Insperit Data Management Sp. z o.o. z Grupy Impel.

 

 

Panie Prezesie proszę opowiedzieć o dotychczasowym Pana doświadczeniu w wykorzystaniu skanowania laserowego. Zdaje się, że bliżej było Panu do przemysłu niż do samorządu.

Nasza propozycja wykorzystania mobilnego skanowania laserowego do ewidencji infrastruktury miejskiej to rzeczywiście skutek doświadczeń z wcześniejszych lat, kiedy to wykorzystywaliśmy tę technologię w przemyśle, szczególnie dla energetyki. Branża energetyczna zainteresowana była rozwiązaniem, które w sposób szybki, a zarazem przy zachowaniu dużej dokładności, pomogłoby pozyskiwać informacje o strukturze sieci energetycznej w miastach. Współpraca ta zakończyła się sukcesem, stąd nasze przekonanie, że rozwiązanie to będzie atrakcyjne również dla miast. Szczerze mówiąc to samorządy będą w stanie w dużo większym stopniu wykorzystać możliwości tej technologii, niż miało to miejsce w przemyśle, bo oczekiwania co do ilości informacji do pozyskania są zdecydowanie większe.

 

A co Pan przez to rozumie?

Jednorazowa usługa skanowania laserowego miasta może dostarczyć dane, które będą wielokrotnie wykorzystane przez różne wydziały samorządu lokalnego, zarządców dróg czy zarządców infrastruktury sieciowej. Interdyscyplinarność tych danych jest naprawdę duża.

 

Jak to się stało, że uznał Pan, że będzie to dobra propozycja dla samorządów? Skąd pomysł na takie zastosowanie?

Zadecydował przypadek, o co jestem zły sam na siebie, bo to pokazało mi, że my, jako przedstawiciele sfery biznesu, powinniśmy mieć bliższy kontakt z samorządowcami i z większą uwagą wsłuchiwać się w ich potrzeby i problemy. Wiosną tego roku będąc na spotkaniu, gdzie prezentowaliśmy nasze możliwości w zakresie digitalizacji i archiwizacji dokumentacji dla miasta, zapytano mnie: „Krzysztof, mamy trudny temat z ewidencją nośników reklamowych – znasz jakieś rozwiązanie, które mogłoby nam pomóc je zinwentaryzować?”. Zorientowałem się, że samorządy pochylają się już nad ustawą krajobrazową, więc zrozumiałem skąd takie pytanie. Potem szybka analiza i rozmowa z zespołem – i mamy to! Decyzję biznesową o zaangażowaniu się w tym obszarze podjęliśmy niemal natychmiast. Zrobiliśmy trzy testy w różnych miastach, zebraliśmy dane, opracowaliśmy możliwości produktu, ceny i wróciliśmy z odpowiedzią. Reakcja zaskoczyła nas samych. Pamiętam, jak w trakcie pierwszych prezentacji przerywano naszą wypowiedź i mówiono – „…o, i będziemy mogli jeszcze zobaczyć przystanki, …i policzyć szerokości chodników…” – to było naprawdę inspirujące. Dla nas, wymyślających rozwiązania, takie reakcje i sposób komunikacji to ogromna wartość. Proszę pamiętać, że angażujemy tu własne środki i sporo ryzykujemy, jednak sygnał, że to dobry kierunek, to pierwsza wygrana.

 

I wydarzyło się coś po projektach pilotażowych? Jakie są plany dalszych działań?

Zastosowanie skanowania laserowego miast to dla nas nowość z ogromnym potencjałem rozwojowym. I nie tylko dla samego miasta, ale także dla wszystkich, dla których przestrzeń publiczna jest obszarem tworzenia biznesu. Celem jest udostępnianie danych do użytku szerokiego grona odbiorców. Oczywiście w pierwszej kolejności naszym odbiorcą będzie samorząd. Odbiorcą i motorem do dalszych działań. Zakończyliśmy pracę nad stworzeniem produktu od A do Z, z kosztorysami, konfiguracją funkcjonalności, materiałami informacyjnymi. XV Forum Samorządowe w Katowicach było dla nas pierwszym miejscem prezentacji dla szerokiego grona, ale już jesteśmy zaproszeni przez województwo wielkopolskie i lubelskie na spotkania zrzeszenia gmin na prezentację rozwiązania. Dla mnie osobiście, po dyskusjach na ostatnim Forum, najcenniejszy był dobry odbiór naszego podejścia, dzięki któremu pokazujemy, że metoda skanowania laserowego może być bardzo pomocna przy stworzeniu uchwały miejskiej.

 

Rzeczywiście z tym samorządy mają trochę trudności. Proces tworzenia uchwał pod opłatę reklamową w różnych miastach przebiega inaczej i nie jest łatwo go przeprowadzić.

No właśnie. Osobiście trudno mi sobie wyobrazić opis słowny przestrzeni publicznej nierodzący wątpliwości w interpretacji. W mojej ocenie to bardzo ryzykowne, kiedy słowami opisujemy aspekty estetyczne i bardzo subiektywne. Proponowane rozwiązanie pozwoli prezentować w modelach graficznych, jak przestrzeń miejska ma wyglądać. To pomoże też w dyskusji z mieszkańcami. Kolejnym ważnym, o ile nie najważniejszym aspektem jest to, że w trakcie przygotowywania produktu czytaliśmy już gotowe lub będące w przygotowaniu uchwały miejskie – wywołały naszą konsternację zapisy „reklama powinna być estetyczna”, „reklama nie powinna zaburzać estetyki miasta”. Oczywiście rozumiem intencje, ale mam obawy o urzędnika miejskiego, który będzie musiał się zmierzyć z takimi zapisami uchwały w dyskusji, załóżmy z biznesem. Jak egzekwować taki zapis? Pan Olgierd Dziekoński w trakcie naszego panelu podczas Forum zadał nam pytanie, co to znaczy, że miasto ma być „ładne”. Pytanie tak trudne, jak całe zagadnienie. Dla mnie natomiast inspirujące, bo dzięki naszemu rozwiązaniu możemy dostarczyć informacje stanowiące o faktycznym wyglądzie miasta, co będzie dalej podstawą do dyskusji o tym, jak chcemy, żeby wyglądało. Pamiętam spotkanie w Gorzowie Wielkopolskim, gdzie jako słuchacz uczestniczyłem w dyskusji o ustawie krajobrazowej. W pewnym momencie do rozmowy włączył się przedstawiciel mieszkańców. Zaczął mówić, że na ulicy X jest reklama, która jest brzydka i co z tym można zrobić? Dla mnie to był moment niepewności. Zastanawiałem się, jak dobrze urzędnicy miejscy znają swoje miasto i czy z pamięci ocenią reklamę na określonej ulicy? Co to właściwie znaczy „brzydka”? To przekonało mnie, że nasza propozycja dla miast będzie wielkim wsparciem i że w takiej trudnej dyskusji miasto powinno być wyposażone w bardzo dobre narzędzia.

 

Chce Pan powiedzieć, że macie instrumenty wsparcia samorządu w stanowieniu dobrego lokalnego prawa?

W zakresie opłaty reklamowej na pewno.

 

A jak Pan sobie wyobraża wdrażanie tego rozwiązania?

Dość prosto. Moja idea stosowania nowych rozwiązań jest taka, że mają być zrozumiałe dla użytkownika końcowego. Nikt nie oczekuje od urzędnika zrozumienia działania skanera laserowego, natomiast informacje, które są wynikiem jego działania, mają być przystępne i zrozumiałe. Przybliżając samą metodę – polega ona na wykonaniu skanu przestrzeni miejskiej, czyli tego, co widać z osi drogi. W porozumieniu z miastem, na podstawie otrzymanego skanu pozyskujemy informacje, np. o nośnikach reklamowych – ich wielkości, położeniu, przynależności do działki lub o innych elementach infrastruktury – znakach drogowych, oświetleniu ulicznym, stanie drogi, ilości przystanków, czy jakiejkolwiek innej małej architektury. Co ważne, przed wykonaniem skanowania nie musimy definiować, jakie elementy będziemy analizować. Skaner wykona obraz wszystkiego, co będzie w jego zasięgu. Co później z tymi danymi zrobimy, to już kwestia decyzji i potrzeb. To duża przewaga rozwiązania. Dodatkowo można je też wykorzystać do promocji regionów. Wykonany skan przestrzeni miejskiej może być wykorzystany do promocji w postaci wirtualnych spacerów, czy prezentacji atrakcyjnych miejsc. Skanowanie laserowe wiarygodnie odwzorowuje przestrzeń publiczną, dlatego też doskonale wspiera również proces budowy cyfrowych modeli na potrzeby planowania inwestycji, remontów, zmian wykorzystania terenu oraz budowania planów zagospodarowania przestrzennego.

 

Życzę zatem owocnych spotkań z samorządowcami, bo możliwościami wykorzystania danych naprawdę mnie Pan zaskoczył. Dziękuję za rozmowę.

Aby zapewnić prawidłowe działanie i wygląd niniejszego serwisu oraz aby go stale ulepszać, stosujemy takie technologie jak pliki cookie oraz usługi firm Adobe oraz Google. Ponieważ cenimy Twoją prywatność, prosimy o zgodę na wykorzystanie tych technologii.

Zgoda na wszystkie
Zgoda na wybrane