W samorządach

W obronie skarbnika

Projekt ustawy o długiej nazwie, której tytułu nie sposób zapamiętać (o zmianie niektórych ustaw w celu zwiększenia udziału obywateli w procesie wybierania, funkcjonowania i kontrolowania niektórych organów publicznych) jest dziś gorącym, ale nie najgorętszym tematem debaty o samorządach. Wywracanie ordynacji wyborczej i szeroki zasięg lustracji majątkowej urzędników przesłoniły te wrzutki prawne, które dość zasadniczo zmieniają ustawy ustrojowe samorządów. A jest ich sporo i są ważne, o czym pisaliśmy już we „Wspólnocie”.

Gdzieś na marginesie kłótni o pryncypialne zasady i organizację wyborów samorządowych pojawił się problem statusu prawnego skarbnika. Skarbnik ma stracić parasol ochronny rady, która dotychczas powoływała go na wniosek wójta. Ta z pozoru nieistotna zmiana, bo przecież podobny los spotkał wcześniej sekretarzy urzędów samorządowych, ma jednak kilka doniosłych reperkusji, bo skarbnik to nie taki zwyczajny samorządowy urzędnik. Pozbawienie okrojonej już samodzielności osoby odpowiadającej przecież za samorządowe finanse i chroniącej czasem zupełnie niezorientowanego w prawie finansów publicznych szefa, wydaje mi się trudne do zaakceptowania. Twórcy projektu, posłowie PiS, nawet nie starają się tej zmiany merytoryczne uzasadnić. W medialnej dyskusji autorzy noweli mówią, że skarbnik musi być osobą zaufaną kierownika urzędu, toteż powinien go powoływać wyłącznie wójt. Właśnie: powoływać, czyli w zasadzie także odwoływać, w każdej chwili i bez merytorycznego uzasadnienia, bo powołanie daje szefom zupełnie wolną rękę w doborze skarbnika.

 

Ojcowie samorządu, jak sobie przypominam, a pamiętam dyskusje wówczas toczone, marzyli o stworzeniu prawdziwej samorządowej służby cywilnej. Jej filarami mieli być właśnie skarbnicy i sekretarze. To oni mieli zapewnić profesjonalizm aparatu urzędniczego w opozycji do politycznych i zmieniających się wójtów, burmistrzów, prezydentów. Ich względną niezależność, bo zawsze powoływani byli na wniosek wójta, miała im zapewnić rada gminy akceptując uchwałą przedstawionego kandydata. Zdjęcie parasola ochronnego znad skarbnika tylko dlatego, że musi to być osoba zaufana wójta oraz że w razie braku większości w radzie wójt może nie mieć wpływu na dobór skarbnika, to niezbyt przekonywające argumenty. Rada nie jest tylko notariuszem zatwierdzającym wybór skarbnika, nie jest to tylko fikcja prawna bez faktycznego znaczenia. Zważywszy na kompetencje i zakres odpowiedzialności skarbnika związany z tzw. kontrasygnatą, ochrona stwarzana jego osobie przez radę ma istotne znaczenie.

 

Kontrasygnata, czyli składanie podpisu pod czynnościami rodzącymi zobowiązania finansowe, to nie tylko pociągnięcie piórem na papierze, ale także kontrola wykonania uchwały budżetowej i ogromna odpowiedzialność prawna skarbnika. Jako główny księgowy budżetu może odmówić wójtowi akceptacji takiego czy innego wydatku. Brak tej niewielkiej ochrony, jaką jest stosunek pracy z wyboru, sprawi, że skarbnicy staną się mniej odporni na naciski szefa co do dysponowania publicznymi pieniędzmi. Bronię obecnego statusu skarbnika i z tej przyczyny, że odebranie radzie gminy kolejnej kompetencji raczej nie służy celowi zapisanemu  w tytule procedowanej ustawy (zwiększenia udziału obywateli w procesie funkcjonowania i kontrolowania organów publicznych).

 

Przy okazji dyskusji o skarbniku obudziła się opozycja, krytykując przedstawiony przez posłów PiS projekt zmiany. Posłowie PO chcą teraz powoływać korpus urzędników samorządowych, który w poprzednich latach skutecznie rozmontowywali, chociażby przez zmianę statusu prawnego sekretarza urzędu i brak chęci stworzenia ustawy, która by ten korpus kreowała. Dziś chcieliby konkursów na funkcje skarbników i sekretarzy, ale ich zatrudnianie byłoby tylko na umowę o pracę. W razie konfliktu na linii skarbnik – szef urzędu, do zwolnienia skarbnika wystarczyłoby tylko uzasadnienie takiej decyzji. Opozycja niewiele skarbnikowi gwarantuje, bo zgadza się, podobnie jak posłowie PiS, na brak ochrony ze strony radnych.

 

Jeśli od takich wpadkowych regulacji rozpoczynamy dyskusję o apolitycznym korpusie urzędników samorządowych, to pomysłowi zbudowania profesjonalnej, odpornej na polityczne naciski służby urzędniczej w samorządzie terytorialnym nie wróżę powodzenia. Ale bardzo chciałbym się mylić.

Aby zapewnić prawidłowe działanie i wygląd niniejszego serwisu oraz aby go stale ulepszać, stosujemy takie technologie jak pliki cookie oraz usługi firm Adobe oraz Google. Ponieważ cenimy Twoją prywatność, prosimy o zgodę na wykorzystanie tych technologii.

Zgoda na wszystkie
Zgoda na wybrane